Zbierałem się z tym wpisem od kilku dni, ale jakoś tak wychodziło, że niczego nie napisałem. Pracy mam sporo, ale znalazłem dziś chwilkę i w ramach relaksu i dotleniania się poszedłem na krótki spacer z aparatem uzupełnić zbiór sampli do tego wpisu o kilka plenerowych.
Swoim Olympusem z obiektywem Helios 44m-4 podpiętym za pomocą przejściówki z potwierdzeniem ostrości (instrukcja programowania chipa) strzeliłem dotąd około dwustu zdjęć. Praktycznie wszystkie ćwiczebne, coby ustawianie ostrości i skuteczność tejże czynności wyćwiczyć tak dobrze, jak dobrze się da. Mam więc pewne doświadczenie w pracy z Olkiem i manualnym obiektywem na m42.
Cóż mogę rzec? Ano to, że do Heliosa sam adapter z dandelionem nie wystarczy, by precyzyjnie trafiać z ostrością. Potwierdzenie ostrości działa, ale nie z taką dokładnością, jak w przypadku autofocusa, dlatego oprócz wpatrywania się w kropę w prawej części wizjera trzeba jeszcze dorzucić od siebie małą korektę :) W tej kwestii wypracowałem sobie własną metodę: njpierw ustawiam do zielonej kropki (potwierdzenia), a gdy ta świeci, pierścieniem ostrości obracam zgodnie z ruchem wskazówek zegara niejako przesuwając strefę ostrości do siebie. Bo polegając tylko na elektronice zawsze trafiałem nieznacznie za obranym punktem. Być może jest to wina obecności adaptera, który też swoją grubość ma i tych kilka milimetrów do ogniskowej dorzuca – przetestuję to kiedyś :)
W dalszej części wpisu znajdziecie kilkanaście sampli – przykładowych ujęć, których nie powtarzałem. Każde ze zdjęć jest opisane z osobna. Dodam jeszcze, że zdecydowałem się na fotografowanie z maksymalnym otworem przysłony f/2.0, ponieważ daje do najmniejszą głębię ostrości, co z kolei wymaga największej precyzji przy ustawianiu ostrości – a o ten element wszak tutaj chodzi. Klik w zdjęcia powiększa.
Warto szukać kontrastowych miejsc, bo to potwierdzenie działa “mniej więcej” i czasem, szczególnie na dość jednolitych kolorystycznie elementach kadru lubi zgłupieć
Niestety, w takim przypadku aparat głupieje i pomiar ostrości działa kompletnie źle, a na domiar złego wariuje stabilizacja matrycy i zdjęcia wychodzą, jakby były poruszone.
Posumowanie
Do codziennego użytku Helios na pewno się nie nadaje. Po pierwsze ogniskowa przy olympusowskim cropie rośnie do wartości znacznie przekraczającej 100 mm, co czyni ją użyteczną jedynie w przypadku ujęć z większej odległości. Po drugie, ustawianie ostrości nawet z elektronicznym potwierdzeniem AF jest zbyt czasochłonne, a przy kapryśnym dandelionie dodatkowo ryzykowne.
Na pewno jednak Heliosa zaprzęgał będę do portretowania; do tego celu obiektyw ów nadaje się znakomicie – tym bardziej, że ostrzenie portretowe wychodzi mi z tym obiektywem najlepiej. Jednak rozważam zakup dłuższego obiektywu (np. 85mm) o nie mniejszej jasności i gdy taki w końcu nabędę, Helios dostanie komplet pierścieni i stanie się moim narzędziem do makro :)
A nie da się wprowadzić stałej korekty we względu na grubość adaptera?
wprowadzałem już różne wartości od 50 do 70 mm, ale różnicy nie stwierdziłem. Teoretycznie do 58mm (ogniskowa obiektywu) powinienem dodawać grubość adaptera, czyli +5mm, ale jak już pisałem, takie kilku milimetrowe różnice nie wpływają na efekt końcowy (przynajmniej w sposób widoczny). Wkurza mnie to.
Nie wiem też jak na punkt ostrości wpływa różnica w odległościach między:
– obiektyw a lustro
– obiektyw a matryca
Bo lustro jest pomiędzy i według niego się ostrzy, a na matrycę może padać już rozmemłany obraz. Sam nie wiem…
super jakość (*tylko poza jednym zdjęciem czarno białym). a tak to się nieznam tylko chciałem napisać to co myślę o zdjęciach ;-)
ps. pomysł z oknem prawie jak u mnie tylko ja wkładam śrubokręt.
@[b]darek84[/b],czarno-białe jest z ISO-1600 i taka czułość niestety źle wpływa na jakość zdjęcia.
witam, jaka jest mniej więcej minimalna odległość ostrzenia takiego zestawu?