Pierwszy samochód dla młodego kierowcy – jaki powinien być?

Egzamin na prawko zdany, więc pora rozejrzeć się za swoim pierwszym samochodem. Jakieś wyobrażenie o nim masz, a być może już nawet masz wybrany model, tylko jeszcze się wahasz, czy to aby na pewno dobry wybór. Skoro tu jesteś, to najpewniej szukasz jakieś porady, inspiracji, wskazania punktów, nad którymi warto się zastanowić przed podjęciem ostatecznej decyzji. Postaram się pomóc i ze swojej strony doradzić najlepiej, jak potrafię.

Jaka powinnna być pierwsza fura, aby pierwsze samodzielne kilometry pokonywać z radością, bez zbędnych obaw i z minimalną ilością stresu? Oto trzy cechy, które – według mnie – powinien mieć idealny kandydat na pierwszy samochód.

1. Nie większy niż “eLka”.

Jeśli masz obawy co do tego, czy poradzisz sobie podczas samodzielnego parkowania na zatłoczonych parkingach czy lawirowania w ciasnych uliczkach, to nie kupuj samochodu większego niż ten, na którym uczyłaś/eś się jeździć i zdawałaś/eś egzamin. Swój pierwszy samochód wybierz takiej samej wielkości albo nawet mniejszy, by nie tracić śmiałości na drodze i jeździć wszędzie, ucząc się samodzielności za kółkiem: właściwych zachowań, odpowiednich rekacji, płynności jazdy i budowania pewności siebie. Samodzielna jazda bez instruktora obok nie może być sparaliżowana przez myśl “nie ogarniam samochodu, nie wiem gdzie się zaczyna i gdzie się kończy, co się stanie gdy gdzieś wjadę albo nie wjadę i nie przejadę”.

2. Jaki silnik? Najlepiej benzynowy.

Zdecydowanie odradzam diesle, szczególnie turbodiesle. Twoi zmotoryzowani znajomi być może będą je doradzać jako te mocne, które majo kopa i zawijajo asfalt, ale uwierz mi: na początek znacznie lepszym wyborem będzie silnik benzynowy, najlepiej wolnossący (bez turbo). Dlaczego? Już tłumaczę.

Po pierwsze: pierwsze kilometry po zdaniu prawa jazdy będziesz pokonywać głównie na miejscu, jeżdżąc przeważnie na krótkich dystansach. Taka jazda szkodzi silnikom diesla (szczególnie tym z turbo). Silniki wysokoprężne (diesle) dłużej się nagrzewają i tym samym więcej czasu pod obciążeniem potrzebują, aby uzyskać optymalną temperaturę pracy. Notorycznie “niedogrzany” silnik, to degradacja właściwości oleju silnikowego, który odpowiada za smarowanie nie tylko silnika, ale też turbosprężarki. Częste rozruchy silnika i krótkie przejazdy mocno dają też w kość akumulatorowi i układowi ładowania, a rozruch diesla wymaga znacznie więcej prądu, niż rozruch benzyniaka.

Po drugie: pierwsze kilometry to również doskonalenie techniki jazdy, do której należy też operowanie sprzęgłem. Samochody z dieslem przeważnie wyposażone są w dwumasowe koło zamachowe, które jest wrażliwe na nieumiejętne obchodzenie się z nim (zbyt gwałtowne sprzęganie napędu) i na jazdę z niewłaściwie dobranym przełożeniem (zbyt wysoki bieg i tym samym za niskie obroty silnika powodujące duże wibracje). Wymiana “dwumasy” jest dość kosztowna, dlatego myślę, że środki, które mogłaby pochłonąć, lepiej będzie przeznaczyć na benzynę/lpg i dzięki temu, zamiast naprawiać sprzęgło, lepiej będzie więcej pojeździć w ramach nauki i doskonalenia siebie, jako samodzielnego kierowcy :)

3. Tani w zakupie i eksploatacji

Ze swoim pierwszym samochodem być może szybko się rozstaniesz. Albo i nie :) Tak czy inaczej na pierwszy samochód sugeruję wybrać popularny samochód z silnikiem o niewielkiej pojemności. Eksploatacja takiego samochodu nie zrujnuje Twojego budżetu: mniejsze pojemności to niskie oc, prostota konstrukcji i popularność modelu gwarantuje tanie części zamienne i łatwość w znalezieniu mechanika, który samochód ogarnie. Do tego dochodzi łatwość w odsprzedaży: niewielkie, tanie (w zakupie i utrzymaniu), popularne samochody zawsze znajdą chętnego na odkupienie od Ciebie. Ludzie, nawet wtedy, gdy mają fajne, duże i mocne samochody, na dojazdy do pracy często wybierają zwykłe “wozidła”, które tanio i bezproblemowo zawiozą ich z punktu A do punktu B i nie będą śnić się w nocnych koszmarach jako ofiary obcierek, wgniotek i itp. zdarzeń parkingowych. Na takie samochody zawsze będzie popyt.

Na co warto zwracać uwagę przy zakupie?

Kiedyś pewnie rozwinę ten temat w odrębnym wpisie i podlinkuję go tutaj, ale na razie w skrócie napiszę: przede wszystkim patrz na stan blacharki. Progi, podłoga, podłużnice – one muszą być całe i zdrowe. One są kluczowe dla bezpieczeństwa Twojego i innych, bo to one chronią Ciebie i to do nich mocowany jest napęd i zawieszenie. Silnik, napęd, zawieszenie, hamulce elektrykę i wszystko inne można ogarnąć większym lub mniejszym kosztem, gdy w jakiś sposób niedomaga, ale gdy już samochód jest blacharsko zapuszczony, to lepiej go sobie odpuścić.

Nie bój się też wysokiego przebiegu. Jeśli auto ma swoje lata, a jego właściciel zachwala, że wszystko jest jeszcze fabryczne, to powinna zapalić Ci się w głowie czerwona lampka: skoro przez lata nic nie było robione, to wkrótce będzie tego wymagało. Węże, uszczelki, tuleje w zawieszeniu – to wszystko z biegiem czasu będzie wymagać wymiany nawet wtedy, gdy samochód w ogóle nie jeździł. Po prostu guma się starzeje, parcieje i traci swoje właściwości, pęka. Lepiej więc kupić samochód z większym przebiegiem, ale z możliwie dobrze udokumentowaną historią serwisową. Wtedy będziesz mieć pewność, że samochód jeździł, był serwisowany i mimo natrzaskanych kilometrów jego części są świeże i nie rozsypią się wkrótce ze starości.

Na przedzakupowe oględziny weź ze sobą zaufaną osobę, która zna się na motoryzacji i pomoże wybrać odpowiedni egzemplarz. Szukając konkretnego modelu z konkretnym silnikiem dobrze jest obejrzeć kilka egzemplarzy i porównać je do siebie (wizualnie i podczas próbnej jazdy). Nie zwracaj uwagi na błyszczący lakier, naczernione opony czy wyperfumowane wnętrze. Pamiętaj, że z samochodami jest jak z kobietami: odpowiednim makijażem i ciuchem można zdziałać cuda, ale to wciąż będzie tylko fasada. A przecież najważniejsze jest to, co pod nią – czyż nie? Wiedzą o tym obie płcie i naprawdę nie potrafię wskazać, która wie lepiej :)

Subskrybcja
Powiadom o
guest

6 komentarzy
Wbudowane komentarze zwrotne
Pokaż wszystkie komentarze
Waldek

Moim zdaniem ustawowo powinna być narzucona maksymalna moc silnika dla nowicjuszy. Tak jak jest w przypadku motocykli na kat B. NIe żadne zielone listki na szyby bo to nonsens.

SpeX

Katalogowa moc, czy realna? Chodzi mi bez opcji na wszelkie warsztatowe zwiększanie mocy czy swapy?

Waldek

Realna i katalogowa. Za tuning i podnoszenie mocy kary jak za kręcenie licznika.

SpeX

Ja przy wyborze swojego pierwszego auta (choć służbowym jeździłem już z 3 lata) właśnie wybrałem model, który ma więcej plastików na karoserii – choć auta były bliżniakami – Suzuki SX4 vs Fiat Sedici. Nie w aspekcie tego, iż nie umie parkować – bo przez te 3 lata zdobyłem chyba tytuł tetrisowego mistrza na parkingu. Ale o to, iż na mieści (szczególnie na wszelkich parkingach) jest pełno wszelakich słupków czy barierek. I gdyby nie one to już bym miała przynajmniej raz robić cały bok karoserii i dodatkowe jeszcze raz przednie drzwi.

Krzysiek

Ja po zdaniu prawka jeździłem Toyotą Yaris. Nie mogłem sobie wymarzyć lepszego auta na start. Nie do zdarcia! :)

Ania

Ja również jeździłam Toyotą Yaris zarówno na prawku jak i po prawku. Ogólnie chyba wszystkie auta Toyoty są nie do zdarcia