Chamy z miejskiej komunikacji

Czegoś takiego jeszcze nie widziałem: kierowca – burak dał taki popis chamstwa, że co najmniej kilka razy w mordę powinien był dostać. Od wsiadających pasażerów. Ratowała go zabudowana szoferka i niewielkie w niej okienko do sprzedawania biletów. Nóż się w kieszeni otwierał, ale tak na dobrą sprawę takiemu można jedynie naskoczyć.
Późny wieczór, stoję na ciemnym przystanku i niewiele widzę. Ciemno. Podjechał miejski, wsiadłem środkowymi drzwiami (tak się zatrzymał) z portfelem w łapie i zaczałem odliczać drobne. Wtem ten frajerzyna udarł się z szoferki, żebym natychmiast pokazał mu miesięczny, “bo jak nie, to będzie dzwonił”. Zirytowany, podobnym tonem ryknąłem “juuuuuuż” i spokojnie zajrzałem do portfela w poszukiwaniu drobnych na bilet. “Pokazuj miesięczny!” – znów udarł się matoł z szoferki, więc powolnym krokiem podszedłem tam do niego i powiedziałem, żeby przestał się drzeć, że nie jesteśmy na Ty i że jak zajdzie potrzeba, to będę wiedział, jak narobić mu smrodu. I po tym nieco grzeczniej zapytałem, czy będzie miał wydać z dychy, bo nie mam drobnych (tu blef, bo miałem). Zgasiło go to i sprzedał mi połówkę, choć legitki nie pokazałem (z resztą nie posiadam takowej), a z dziesiątki oczywiście wydał
Kolejny przystanek: szpital. Wsiadła para niepełnosprawnych i poprosiła o “zerówki” (darmowe bilety dla inwalidów, dziadków i innych z prawem do darmowej jazdy.), a ten jak nie ryknie “siadać na dupie”, a do kolesia z nogą w świeżo założonym gipsie równie ostrym tonem “Słucham, co podać?”. Zapytałbym się o drożdżówki, ale… Młody miał na ulgowy, ale nie miał legitymacji, więc cham za kierownicą wypieprzył go z autobusu grożąc, że “będzie dzwonił”.
Dwa przystanki dalej wsiadła młoda matka z dzieckiem. Na plecach miała potężny plecak ze stelażem, w ręce odliczoną kasę na ulgowy bilet dla siebie, w drugiej mały, dziecięcy rowerek. Dziecko w tym wieku jeździ na “zerówce”, z kolei za wózki dziecięce się nie płaci (a co dopiero za kilka razy mniejszy rowerek w porze, kiedy autobus prawie pusty)… No, ale kierowca z pyskiem i tym samym chamskim tonem, że ona: za rower ma zapłacić cały bilet, legitkę ma pokazać (jeśli ulgowy chce), a poza tym coś_tam, że zerówki dziecku nie wyda (no i co z tego?). Ta mu zaczęła tłumaczyć, że portfel i dokumenty w plecaku ma, ale wraca z dzieckiem od swojej matki i przed wyjściem odliczyła pieniądze, po czym się spakowała i ciężko jej teraz będzie w tym plecaku to odnaleźć. Coś tam zrzędził, wreszcie ją wpuścił, ale kazał pokazać legitymację zanim z autobusu wysiądzie… Nie wiem, jak to się skończyło, bo wysiadłem wcześniej. Myślę, że coś się mu najwidoczniej poprzestawiało: jeśli ma problemy w domu, pracy, mama go nie kocha, a żona zdradza, to niech się burak nie bierze za wożenie ludzi. Poza chamstwem gadanym zaprezentował chamstwo jeżdżone: ostro ruszał, hamował, skręcał, jakby sam tym autobusem jechał, a prawda taka, że wśród pasażerów było m.in. 2-3 letnie dziecko, para niepełnosprawnych osób i jeden staruszek. Zresztą sam musiałem mocno się trzymać, kiedy zatrzymywał się na moim przystanku.

Bez nagrania video można chamowi naskoczyć. Kierownictwo go obroni. Tacy są i ręczę za to, co mówię. Swego czasu (5-6 lat temu) miałem przypadek z kanarami jadącymi autobusem, na który ledwo zdążyłem, choć wyszedłem wystarczająco wcześnie. Do przystanku mam 2-3 minuty drogi (nie więcej). Zawsze wychodziłem 5-6 minut przed planowym przyjazdem dyliżansu i nigdy nie było problemu. Tak było i wtedy, tyle tylko, że jak wyszedłem za blok, to mój autobus już podjeżdżał. Pobiegłem co sił i zdążyłem: wpadłem do autobusu, klapnąłem na siedzenie i szukałem biletu, który zwykle przygotowywałem sobie stojąc na przystanku. Ledwie autobus ruszył i nade mną stanał kanar, swoim wielkim cielskiem zasłaniając kasownik. Mógłbym się z nim kłócić, ale byłem umówiony dwa przystanki dalej, więc wziąłem szybko mandat, by mieć święty spokój. Na drugi dzień poszedłem do siedziby MKS-u z reklamacją. Odesłano mnie do kierownika (czy tam nawet dyrektora). Ten wysłuchał mojej relacji i powiedział, że mają dokładne dane na temat godzin podjazdów autobusów na konkretne przystanki. I według tych jego zasranych danych ten autobus nie dość, że podjechał 3 minuty przed czasem (patrzyłem na zegar wewnątrz autobusu), to w dodatku spóźnił się o minutę. Myślałem, że mnie krew zaleje. Nie przyjął, rzecz jasna, reklamacji, ale z pomocą przyszedł mi powiatowy rzecznik ochrony praw konsumenta (lub jakoś tak ten dobrodziej się zowie). Dowiedziałem się też od niego, że z firmą kontrolującą dębickie autobusy od dawna są problemy; dużo skarg jest na tych kontrolerów itp. Pomijając kilkanaście dni różnorakich telefonów i rozmów, ostatecznie mandatu nie zapłaciłem. Anulowano. Niedługo po tym anulowano też umowę z ową firmą kanarową.

Tak więc jeden drugiego będzie chronił. Nie chcę tu uogólniać i rysować dębickiego MKS-u jako bandy gburów i chamów, bo tak do końca nie jest. Są też spoko kierowcy (przede wszystkim młodsi stażem), ale najsympatyczniejsze są dwie panie, które od niedawna wożą ludzi :) Babki są po prostu fenomenalne: nie dość, że uśmiechem witają i z uśmiechem prowadzą, to jeżdżą cholernie płynnie i z wyczuciem. Jazda z tą, która dłużej jeździ, może przypominać rejs łajbą po spokojnej wodzie :) Z kolei takich buraków jest raptem kilku, ale TEN wczorajszy zdeklasował ich wszystkich. I gówno można mu zrobić. Pozostali pasażerowie owego kursu zapewne podzielają moje zdanie – pamiętam ich miny – z nich wniosek.

Subskrybcja
Powiadom o
guest

12 komentarzy
Wbudowane komentarze zwrotne
Pokaż wszystkie komentarze
MatexCor

Czyli widzę, że chamstwo nie tylko w PKS Tarnów się szerzy, kilka razy trafiłem na takich kierowców, żenada, nic tylko ładować i patrzeć czy równo puchnie…

Arek

to już chyba jakaś reguła albo moda wśród kierowców miejskich na bycie chamami. We Wrocławiu też niektórzy jeżdżą jakby wielką łaskę ludziom robili.

przemo

Czytałem jakiś czas temu że w jednym mieście też były problemy z firmą ochroniarską która zatrudniała zwyczajnych kiboli. Raz kobietę bez biletu zwyzywali od kurw i wyciągnęli za włosy z autobusu. Gdy ta w histerii chciała uciec rzucili się na nią i przygnietli cielskami jak w rugby. Ludzie zadzwonili po policję.

Dobrze ze u mnie w Krakowie nie można narzekać ani na kierowców ani na kanarów – nie spotkałem się z żadnym przykładem chamstwa z ich strony. Jedyne do czego można mieć pretensje to korki i tłoki w autobusach/tramwajach ale lepsze to niż kierowca ham czy kanar bandyta.

SpeX

Najlepiej było by napisać skargę do firmy. Ew wykopać tego posta na jakimś lokalnym forum/grupie by znaleźć jeszcze jakiś innych świadków.

Jagbyś

My też jesteśmy chamami. To nie jest tak, że oni to robią bez powodu. Przykładowo wsiada grupka 5 dwudziestolatków i wchodząc pierwszymi drzwiami do autobusu nawet nie pokażą biletu, a co dopiero, żeby go kupić… Kierowca nic nie może zrobić, bo za nim on zadzwoni oni wysiądą na następnym przystanku. A co z pseudokibicami? Przykładów może być wiele. Jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie. Tylko szkoda, że to się odbija na ludziach, którzy nie mają z tym nic wspólnego.

BoDeK

Wszędzie tak jest i tak pewnie będzie na szczęście już od 5 lat nie wsiadam do autobusów. Szuman zrób sobie prawko (no chyba że masz) i wsiadaj w samochód tylko pewnie znowu będzie o chamstwie na drodze ale niestety takie jest życie…

SpeX

A może ja tak z innej baczki, z czego u was kierowca dzwoni? Ma służbowy telefon komórkowy?

szuman

[b]MatexCor[/b], tarnowskimi PKS-ami nie miałem “przyjemności” jeździć, ale zdarzyło się miejskimi :) Niestety (albo i stety) nie przypominam sobie, aby ktoś tam był niemiły :) [b]Arek[/b], bo mają jeździć i za to dostają kasę, a nie za uśmiechanie się. Jednak nic nie zwalnia od bycia kulturalnym, tym bardziej, że chamstwem szkodzą swojemu pracodawcy. [b]Przemo[/b], Kraków ma chyba to do siebie, że tam trzeba być miłym i gładkim, bo turyści, historia, kultura… A co do jakości i rodowodu kanarów, to z tym bardzo różnie bywa. Niewdzięczny zawód i biorą tych, którzy naprawdę do niczego innego się nie nadają lub takich, którym… Czytaj więcej »

SpeX

@telefony
Chodziło mi jakie autobusy mają łączność z bazą? Bo w Krakowie każdy pojazd ma radio telefon.

@kanarów
Czy ja wiem iż jest to najgorszy zawód. Szczerze sam rozważam by nie iść sobie właśnie na kanara. Jest to praca bardzo giętka i spokojnie sobie ją dopasuje do planu zajęć by coś dorobić.

szuman

aha, no to tu mają radio i komórki (komórki raczej prywatne).

Ola Bochenek

Hehe dobry txt, w Krakowie też się to zdarza. Kiedyś chciałam kupić bilet u kierowcy i mówię, że chcę studencki, to mi koleś z mordą, że takich biletów nie ma( myślałam, że chodzi mu o to, że on nie ma), to się pytam a jakie są, to mi mówi, że nie ma takich biletów jak studenckie, tylko ulgowe gminne albo ulgowe ustawowe. Sobie myślę co za kretyn i mówię mu: to poproszę bilet ulgowy ustawowy czyli studencki. Przecież mówiłem, że nie ma takich biletów mam tylko ulgowe ustawowe albo ulgowe gminne!! I się drze… To poproszę ulgowy ustawowy. Bilet ten… Czytaj więcej »

Biter

Niestety, w każdym środowisku się znajdą takie chamy i prostaki – pierwsi kandydaci do wytępienia, o solidne manto się sam ten osobnik prosi i nie zdziwiłbym się gdyby tak wieczoru nie zakończył.