Od paru tygodni o tym myślałem – przygotowywałem się psychicznie ;) A dokładniej, to oswajałem się z myślą, że już niedługo przestanę palić. Mam swój sprawdzony sposób na rzucenie palenia. Kiedyś walka z tym nałogiem zakończyła się sukcesem, ale po kilku miesięcach, dzięki własnej głupocie, znowu zacząłem palić. Zresztą zasługą głupoty jest to, że w ogóle kiedykolwiek paliłem. No, ale na rzucenie tytoniowego draństwa nigdy nie jest za późno, a moja metoda na walkę z fajkami jest skuteczna. Przynajmniej w moim przypadku :)
Jak to robię? Skutecznie, konsekwentnie i w zgodzie z samym sobą.
A dokładniej opiszę poniżej, ale najpierw uprzedzam, że nie daję żadnej gwarancji na to, że u innych też się ten sposób sprawdzi.
Mój sposób na rzucenie palenia nie polega na żadnym pieszczeniu się ze sobą: żadnych gum, cukierków, plastrów, żadnego stopniowego zmniejszania dziennej liczby wypalanych papierosów, żadnego pieprzenia się z zajmowaniem kuleczkami dłoni czy unikania miejsc, które kojarzą się z paleniem.
Zanim zdecyduję się odstawić nagle papierosy, oswajam się z tą myślą, że wkrótce nie będę palił. Takie przygotowanie jest bardzo ważne, by nie wystąpił bunt przeciwko decyzji o rzuceniu nałogu. Czasem jesteśmy pewni, że chcemy rzucić, ale wystarczy, że głód nikotynowy odezwie się silniej niż dotychczas i miękniemy pod wpływem chwilowej słabości i pytania „Po co to w ogóle rzucam, skoro i tak do tego wrócę?”. I następuje rozdarcie, zwątpienie i swoisty bunt przeciwko podjętej decyzji, zaś oswajając się z tą myślą eliminuje się w dużym stopniu takie zwątpienie i już wcześnej odpowiada się na te “wykolejające” pytania. Podczas planowania rzucenia palenia nie raz wątpi się w sens walki z nałogiem: a co dopiero po kolejnych godzinach, dniach czy tygodniach bez papierosa? Ile czasu potrzeba na oswajenie się z wizją życia bez papierosa? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Tu nie ma czegoś takiego, że „od jutra nie palę” czy „za tydzień rzucam palenie”. Oswajam się z tą myślą cierpliwie, aż nagle poczuję, że to właśnie teraz.
Te wszystkie cukierki czy gumy nikotynowe można sobie w dupę wsadzić i zakleić plastrem nikotynowym, żeby nie wypadły. I tak nie pomogą. Nałóg palenia składa się z dwóch elementów: fizycznego i psychicznego. Fizyczny, to ta nikotyna w naszym organizmie, której brak w taki nieprzyjemny sposób jest nam sygnalizowany. Drugi element, psychologiczny, to nic innego jak przyzwyczajenie. Przyzwyczajamy się do miejsc, sytuacji, czynności, podczas których kopciliśmy. Takie cackanie się z gumami czy plastrami to jedynie dopisywanie kolejnych zer na kontach producentów tego badziewia. Nam to nie pomoże. Przecież w nieudolny sposób oszukujemy siebie samych dostarczając „bezpapierosowej” nikotyny żyjąc ciągle normalnym trybem. Papierosa nic nie zastąpi: do takich cudownych środków doustnych czy przyklejanych powinni dostarczyć sztucznych znajomych… ba, powinni organizować jakieś symulacje życia. Ale po co? Trzeba walczyć z rzeczywistością, a nie oszukiwać się. Kiedyś i tak stanie się przed dylematem: “skoro przyjmuję nikotynę w postaci gum, to chyba jednak lepiej znowu sobie zapalić?” W pewnym momencie trzeba po prostu powiedzieć „STOP” i żyć po staremu, tylko bez papierosa w zębach. Silna wola i zdecydowanie jest kluczem do sukcesu.
Dwa lata temu decyzję o rzuceniu palenia podjąłem pod wieczór (około godziny 19). Wcześniej od kilku miesięcy myślałem o tym, ze rzucę, aż w końcu wryło mi się to głęboko w podświadomość i stało się w końcu faktem. Przyznam, że przesrane było w pierwszych dniach, ale przetrwałem. Jak już wcześniej wspomniałem, nie oszczędzałem się żadnymi “ułatwiaczami” a wręcz przeciwnie: nikotynowy głód destabilizował ciśnienie, puls, czułem się beznadziejnie i wpadłem na genialny (co się później okazało) pomysł: zabijałem nikotynowy głód kawą. Piłem jej ile wlazło :D Piłem cały czas, aż wreszcie zasnąłem na trzeci dzień (przez ten czas nie spałem) i spałem kilkanaście godzin. Przespałem największy kryzys, który przychodzi w trzeci dzień niepalenia (kurde, nie pamiętam co sie wtedy w organizmie oczyszcza, ale są takie etapy: w trzeci dzień, po 7-10 dniach i 3-4 tygodniach i po około trzech miesiącach, kiedy to kolejne “obszary” organizmu zaczynają się oczyszczać).
Po tych trzech dniach odstawiłem kawę, tzn piłem dalej, ale już w normalnych ilościach i zacząłem jeść. Żarłem wszystko co było pod ręką, zapychałem się czekoladami, ale tak naprawdę, to najlepsze były frytki domowej roboty ;) Dziennie potrafiłem wchłonąć nawet 6-7 kg frytek, ale najczęściej były to 3-4 kilogramy :) W ciągu trzech tygodni przytyłem 17 kilogramów, ale nie musiałem ich zrzucać, bo same zleciały po trzech miesiącach od niepalenia. Objadać przestałem się po 3-4 miesiącach, choć przez ostatnie 2 miesiące jadłem więcej z przyzwyczajenia niż chęci zabicia głodu nikotynowego. Kiedy brak nikotyny przestał mi dokuczać? Nie wiem dokładnie, ale na pewno po 1 miesiącu nie ciągnęło mnie do papierosa, a miałem wówczas ciężką próbę: impreza Sylwestrowa, na której oprócz mnie tylko jedna osoba nie paliła. Ale wytrzymałem bez problemów :)
Teraz jest godzina 8 rano i nie palę od pięciu godzin. Wstałem przed trzecią (a raczej zerwałem sie, bo coś mi się przyśniło :P). Poszedłem sobie zrobić zupkę chińską i kawę (wiedziałem, że już nie zasnę), to poszedłem zapalić. Jedząc zupkę zdecydowałem, że od teraz rzucam palenie. I wiem, że się powiedzie :) Chociaż wcześniej nie paliłem ponad rok i zacząłem, to wcale teraz nie wątpię w to, że historia się powtórzy. Wiem jaki błąd popełniłem i już go nie popełnię, bo palaczem będę zawsze – tylko, że niepalącym. Sęk w tym, żeby znów nie zapalić, a być może na starość umrę jako zdrowy człowiek (całkowite oczyszczenie organizmu po nałogu trwa około 40 lat).
życzę powodzenia ;-)
A co do tego przytycia wtedy… widziałem skutki :D Przeraziłem się szczerze mówiąc :P
Trzymam kciuki! Pierwsze dni nie będą łatwe, ale powodzenia!
Ja również trzymam kciuki. Dasz rade !!!
ty się śmiej, ale ja planuję tym razem przytyć więcej (25 kg conajmniej) :D
@Martin, Mczaja dzieki za słowa otuchy ;-) Jakos trwam i tak najgorsze potrwa do czwartku (ew. piatku). Teraz na swiezym powietrzu kreci mi sie w glowie..
Szuman lepiej by kręciło Ci się w głowie na świeżym, niż to byś palił faje. Początki są trudne. Ale pomyśl ile kasy zaoszczędzisz na przykład ;P
Szuman człowieku jak ja Cie rozumiem! Ja nie pale juz miesiac i po przeczytaniu Twojego wywodu tak sie mi jarac zachcialo, ze normalnie kurwica panska! Ale wytrzymam/y! … w takim razie jesli nie palimy fajek to kiedy sie zjaramy jakims dzojntem? nooo!
Wiem, że papierosa nic nie zastąpi! Jednak ostatnio kumpel również rzucił palenie, a zaczął w zastępstwie łuskać ziarka słonecznika, które pomagają mu oderwać się od myślenia o jedzeniu i paleniu. Daje sobie już radę od 2 miesięcy. Nie wiem jak to działa, ale działa… Może spróbuj? Jak nie pomoże to na pewno nie zaszkodzi.
Również życzę powodzenia, w sumie też by się przydało rzucić palenie, beznadziejny nałóg. Jak Ci się uda to również spróbuję Twojej metody, Powodzenia
hehe zaoszczędzona kasa dodatkowo motywuje :D Wystarczy pomysleć, ile dobrych laptopów puściłem z dymem… ;-)
pewnie w Sylwestra :) wytrzymamy to, nie ma innej opcji :-)
matka mojego kumpla jest uzależniona od łuskania słonecznika ;-) Poważnie i dlatego nie będę ryzykować kolejnego nałogu ;-) Na pewno pomaga, ale ja nie chce niczego niczym zastępować tylko z hukiem rzucić to palenie, bo ileż to można :/ Poprzednim razem dużo jadłem i piłem kawe hurtem – teraz staram się wszystko z umiarem jak najbliżej normy i jakoś daję radę. Dziś trzeci – najgorszy dzień, choć większe prawdopodobieństwo zapalenia było wczoraj, gdyż trzy razy od pracy odrywała mnie chęć zapalenia, i nie pamiętając o tym, że przecież rzucam szedłem do okna albo na balkon i dopiero brak papierosów przypominał… Czytaj więcej »
nie dziękuję i nie czekaj na mnie, nie patrz na innych tylko rzucaj, jesli nie chcesz palić :-)
ostatnio rzucilem szlugi, 5 miechow temu dokladnie :)
nie ma co korzystac z jakis syfnych gum, plastrow, akumpunktury, akumpresury, szamanow i kaznodzieji, bo to jest tak: albo sie chce albo nie. zycze powodzenia, wbrew pozorom to nie takie trudne, palilem od 13 roku zycia do 20 :D – patologia :/
“Te wszystkie cukierki czy gumy nikotynowe można sobie w dupę wsadzić i zakleić plastrem nikotynowym, żeby nie wypadły. I tak nie pomogą.” – po przeczytaniu tego splułem monitor :D Stary, zajebisty tekst :D Ale do rzeczy :) Zamierzam rzucić palenie i chciałbym zapytać Cię na czym dokładnie polega to psychiczne nastawianie się. Napisz coś więcej o tym. Będę wdzięczny :) Pozdro
z tym nastawianiem się psychicznym chodzi o to, aby oswajać się z wizją życia bez papierosa. Jeśli sie nie przygotujesz, to byle sytuacja może Cię zaskoczyć i zapalisz, a gdy przez dłuższy czas będziesz nastawiał się na rzucanie palenia, to niejedną sytuację przemyślisz oznaczając ją podświadomie “bez papierosa”. Nastawiając się na walkę z nałogiem dobrze jest myśleć o sytuacjach, w których zwykle i najczęściej się paliło (imprezy, przerwy w pracy czy w szkole, znajomi, tv itp. itd.) a także brać różne inne ewentualności pod uwagę, np. spotkanie z dawno niewidzianym kumplem, który poprosi o papierosa. Gdy będziesz sobie wyobrażał, że… Czytaj więcej »
ahahaha padłam :D prze-mocny tekst:
“Te wszystkie cukierki czy gumy nikotynowe można sobie w dupę wsadzić i zakleić plastrem nikotynowym”
:D:D:D:D:D
W tym Twiom brutalnym sposobie jest coś pod czym się musze podpisać. Jakiś czas tem tez wpadłem na coś takiego. Myśleć, myśleć i myślec o tym,że w końcu musisz zacząć nie palic. I w końcu przyjdzie moment że powiesz sobie że to teraz.
I tu pojawia się problem jeden dziń drugi ale trzeci to jest ból. I wiecie co Internet załatwia sprawe. Czytajcie i piszcie na takich stronach a napewno dacie rade, u mnie to działa.
ja tez zucalem udało mi sie na rok a pozniej znowu. i juz leca kolejne 4 lata.teraz postawilem zucic. i przyznam ze mnie płuca rozpierdalaja.Ale olac to staram sie myslec o czym innym.To ma byc meska decyzja a nie potancowki w remizie.Kazdemu kto zuca powiem jedno. Wierzycie w siebie i olewajace stereotypy i tak jak juz tu kolega napisal:] zaklejcie sobie te gówno plastrem nikotynowym;)
4 tygodnie temu rzucilem-po 10 dniach kryzys,zapalilem jednego-obrzydlistwo,3 dni bez papierosa i znow jeden wieczorem-obrzydlistwo.znowu 2 dni bez zadnego papierosa i wieczorem 3 jeden po drugim.Dzis po
20 dniach spalilem 6 papieroskow i mysle ze to porazka,od jutra niby nie pale ale ile czasu-trzy dni?Slabiutki mam charakterek;pocieszenie,mizerne, to rowne 20 lat stazu.Dlaczego chcesz rzucic, pytam sam siebie-bo chce zyc,fuck!Jaka pogarde dla siebie mam
@me, nie zrażaj się niepowodzeniami :) Następnym razem przypominaj sobie, jak bardzo śmierdzi po 10-u dniach, wylicz sobie też dokładnie ile wczasów pod palmami puściłeś z dymem i walcz :) Powodzenia (nie dziękuj) ;)
[[Te wszystkie cukierki czy gumy nikotynowe można sobie w dupę wsadzić i zakleić plastrem nikotynowym, żeby nie wypadły.]]
hahaha to zdanie rzadzi :D