I po rybce… Łatka is dead

Niespełna miesiąc wytrzymała Łatka – welonka, którą z okazji Dnia Kobiet podarowałem swojej narzeczonej. Wcześniej, przez długi czas (z 3 lata, jak nie dłużej) hodowała dwie welonki, które przez cały swój żywot trzymały się nieźle i urosły do naprawdę słusznych rozmiarów. Nie tak dawno jednak wyciągnęły płetwy zjedzone choróbskiem co się zowie Puchlina Wodna aka Posocznica.

Chorowały długo i do samego końca walczyliśmy z chorobą. Niestety bezskutecznie. Jedna zdechła, a druga – ledwo, ale jeszcze zipiąca – została poddana eutanazji. Po tej historii akwarium jak i wszystkie powiązane z nim klamoty zostały poddane dezynfekcji, by bezpiecznie mogła mieszkać w nim nowa, zdrowa rybka. I tak też się stało; kupiliśmy nową welonkę, ale ta bardzo szybko rozchorowała się na to samo, co poprzedniczki i w efekcie choroby jako druga ryba wylądowała w lodówce (umieszczenie rybki w lodówce powoduje wychłodzenie jej organizmu; rybka zasypia, a w dalszej kolejności zasypia jej organizm – na cacy).

Tak sobie teraz myślę, że to najprawdopodobniej była wina wody, w której obecna być musi bakteria wywołująca puchlinę. Te stare welony raz zachorowały, ale lekko i choroba wróciła po około roku. Niestety za drugim razem jej przebieg był bardziej gwałtowny i z biegiem czasu gwałtowność ta przybierała na sile – tak, jakby bakteria wzięła się mnożyła i rosła w siłę – właśnie na wiosnę. Tę teorię może potwierdzić przebieg choroby młodej Łatki.

Jutro minąłby pierwszy miesiąc od chwili zakupu Łatki i wpuszczenia jej do naszego akwarium. Niestety, dziś trzeba było rybę uśpić, bo już ledwo pływała i fakt przemieszczania się po akwarium zawdzięczała chyba jedynie działającemu filtrowi. Wyglądała jak szyszka: pękaty brzuch, nasrożone łuski, wytrzeszczone oczy, wokół których powstało coś w rodzaju narośli wyglądającej jak duże, półprzeźroczyste, sterczące łuski. W sumie te jej oczęta z tymi przezroczystymi płatami okalającymi je przypominały kwiatki. W niektórych miejscach na rybim korpusie pojawiły się też jakby pęknięcia podbiegnięte krwią. Żal było patrzeć na tę rybę…Nie wiemy jeszcze, czy zdecydujemy się na kolejne podejście i po raz trzeci wpuścimy do naszego akwarium welony (bardzo delikatne i bezbronne wobec puchliny). Podejrzewamy, że przyczyną zachorowań ryb może być woda studzienna, którą zalewaliśmy akwarium. Woda miejska aka. kranówa jest nafaszerowana środkami zabijającymi wszelkie syfiące ustrojstwo, zaś taka ze studni może zawierać wszystko z wyjątkiem tego, co w kranówce.

Może zaryzykujemy raz jeszcze hodowlę welonów, tym razem jednak traktując szklane pudło tylko i wyłącznie wodą z wodociągów. Zastanawiam się też nad oddaniem próbki studziennej wody do badania w jakimś laboratorium (Sanepid?), ale sam już nie wiem… Podzwonię i popytam; jeśli cena nie będzie kosmiczna, to chyba warto będzie poznać odpowiedź na wątpliwości dotyczące jakości wody ze studni. Myślenie nad tym jednak odłożę na kiedy indziej, bo dziś nie mam do tego głowy.

Tak tylko myślę; szkoda ryby, kurde, fajna była :(

Pamiątkowy filmik przedstawiający pierwsze chwile Łatki w jej nowym akwarium
Subskrybcja
Powiadom o
guest

5 komentarzy
Wbudowane komentarze zwrotne
Pokaż wszystkie komentarze
piotrek

Fajne wideo :D szczerze mówiąc mnie rozwaliło. No dobra o psie, kocie ale welonka?

No i cóż, teraz się po czepiam. Tak nie wkłada się rybki do akwarium to primo sprawa, najpierw wkłada się całą torebkę z wodą do akwarium żeby nastąpiło wyrównanie temperatur a później dopiero otwiera się folię. Druga sprawa, cóż to za ciekawy typ akwarium :) ? No a trzecia, nie doczyścisz dobrze koralowca ani takiego kolorowego piasku.

Powodzenia przy rybkach ;)

szuman

ups, racja z tym workiem i temperaturami. Nasz błąd :)

Jeśli zaś chodzi o żwirek i te sztuczne badyle, to one akurat były nowe ;) Właściwie razem z nową rybką kupiliśmy wszystko oprócz akwarium i pompki (ale już rurkę pompka dostała nową :)).

Nie dziękuję ;)

Pienia

Nowa woda do akwarium powinna się “odstać”. Minimum kilka godzin, a najlepiej dobę lub dwie. Co do badania wody ze studni to pewnie możesz to zlecić w Dębicy obok Kwiatka (z tyłu szkoły 4, na lewo od “wejścia” do parku). Co do kosztu to najlepiej przedzwoń. Z tego co się orientują badają tam m.in. nasza kranówę oraz robi się tam badania sanepidowskie do książeczki. Rybki wpuszczasz do akwarium tak jak pisze Piotrek – czyli stopniowo je przyzwyczajasz. Całą wodę wymieniaj z rzadka. Lepiej wymienić część wody nową “odstaną”. Sztuczności lepiej unikać w akwarium. Mogą wydzielać jakąś chemię. Ceramikę, żwir, drewno… Czytaj więcej »

blaha

Szkoda zwierzaka… Próba na obecność Pseudomonas w wodzie robi się stosunkowo łatwo- ale tych bakterii jest tyle, że trzeba robić test na tą konkretną, co podnosi cenę. Dalej nie są to jednak jakieś astronomiczne pieniądze.Warto spróbować, chociażby dla własnej świadomości.

Aha, chyba masz błąd w tytule- nie powinno być “dead”?:)

szuman

@[b]Pienia[/b] – mówisz o dębickim Sanepidzie – dzwoniłem tam zaraz na drugi dzień po tym wpisiei dowiedziałem się tyle, że nie wykonują badań na obecność tej bakterii i ze może w wojewódzkim centrum epidemiologicznym coś tam. Chyba zrobię tak, że skorzystam ze znajomości i postaram się o badanie w laboratorium przy jednej z fabryk ;) @[b]Blaha[/b], oj, zgadza się – mój błąd :) zbyt poprawny w pisowni chciałem być, obydwa słowa pokrewne więc pokręciłem :) Zastanawiałem się nad zorganizowaniem potrzebnych odczynników czy coś tm trzeba do badania woda we własnym zakresie, ale chyba jednak wolę zapłacić za fachową analizę. A… Czytaj więcej »