Przytargał Jasiek jakieś przeziębienie ze żłobka. Kilka dni po nim zasmarkało i mnie, a teraz i Martynę wzięło na dobre. Kicha, kaszle i gulgota śpikami, a ja się pytam: gdzie ta legendarna odporność dziecka wiszącego na cycu, zasysana z mlekiem matki?
Przydałaby się, bo Łucja jako jedyna dała skuteczny opór wirusowi. Gdyby tylko jeszcze była wyspana, to czułaby się doskonale.
Tak w ogóle jest 4 nad ranem. Siedzę zatopiony w fotelu i myślach, a w moich ramionach śpi Martyna. Tu jej dobrze. Niech śpi, Maleństwo. Dopóki gile nie płyną mi z nosa, dopóty mogę tak z nią w tym fotelu trwać.
Przy okazji tych dziecięcych chorowań odkryłem, że Nasivin Kids znacznie lepiej radzi sobie z moim katarem, niż jego odpowiednik dla dorosłych. Serio. Swojego znaleźć w tym bajzlu lekarstw nie mogłem, to zajumałem Jaśkowi jego zapasowy i psikam po 2-3 razy do każdej z dziurek. Działa :)
Nie wiem, jak rano będzie. Na południe zapowiedzieli się znajomi z daleka. Mają wpaść na obiad. Już to widzę, jak razem z żoną – niczym dwa zombie – ogarniamy chałupę. Przecież dochodzi 4:30 a my nadal nie śpimy. Martyna ma gorączkę i zaraz będzie trzeba jej dać paracetamol. Później znowu lulanie, znowu cyc i pewnie świt nas tak zastanie.
Dobrze, że fotel wygodny.
Zdrowia
Pamietam jak nase dzieci byly male i ktores z nich prznioslo chorobe do domu. Od pierwszych objawow szykowalismy sie z mezem jak na jakas katastrofe. A ta przychodzila gdy reszta tez zachorowala. Latwo nie bylo ale takie sa uroki rodzicielstwa. Mimo wszystko to wspanialy czas. Kochajcie sie i z kazdej nawet ciezkiej sytuacji tworzcie piekne wspomnienia. Zobaczycie jak to was wzmocni na przyszlosc. Caluski.
Szybkiego powrotu do zdrowia!