Odwyk od smartfona. Czy warto?

Smartfony z powodzeniem zastępują nam komputer, nawigację, notes, telewizor, aparat fotograficzny, kamerę cyfrową, konsolę do gier, odtwarzacz muzyki i filmów video i kupę innych rzeczy też. Rzeczy, które mamy w domach. Skoro w tych domach i tak teraz wszyscy siedzimy, to po co nam smartfon?

Całkiem nie tak dawno pisałem o kampanii społecznej “Odłóż smartfon i żyj”, która dotarła również do mojej wsi. Przesłanie hasła kampanii można rozumieć dwojako: dosłownie, by przechodzić przez jezdnie rozglądając się na boki, a nie gapiąc w ekran smartfona lub jako metaforę: by odłożyć smartfon – okno na wirtualny świat – i zająć się życiem w tym prawdziwym, realnym świecie.

“Kwarantanna” związana z koronawirusem sprzyja temu, aby spróbować znowu żyć bez smartfona. Przecież i tak siedzimy w domach, a w nich mamy wszystko, co smartfon zastępuje nam w terenie, zaś to, czego nie mamy w domu czy podczas krótkiego wypadu na zakupy (np. nawigacja) raczej nie potrzebujemy. Taka próba funkcjonowania bez smartfona pozwoli zrewidować stopień swojego uzależnienia od tego urządzenia.

Zalety posiadania i używania smartfona znają wszyscy jego posiadacze. Nawet nie będę próbował wymieniać plusów, bo przecież każdy ma swoje i wyrwany ze snu potrafi je bez zająknięcia wymienić. Skupię się za to na drugiej stornie medalu – na negatywnych stronach użytkowania smartfona, które odkryłem już w pierwszej dobie całkowitego odstawienia smartfona na bok.

Wady korzystania ze smartfona

1. Pożeracz czasu. Godziny dziennie tracimy na niepotrzebne gapienie się w ekran smartfona. Nawet pisanie z kimś na komunikatorze jest bez sensu, jeśli można zadzwonić. Pisanie, oczekiwanie na przeczytanie wiadomości przez adresata, czekanie aż odpisze, odpisywanie, czyli znowu szukanie myśli, słów, składanie zdań, dodawanie emotikon… A przecież można pogadać głosowo: tak po prostu, a zamiast wklepywać różne emoty można zaśmiać się w głos, mruknąć z dezaprobatą, czy westchnąć z żalem. O innych zbędnych czynnościach nie będę wspominał, bo każdy ma swoje: sprawdzanie aplikacji, z których korzysta, powiadomień z nich i zabijanie nudy lenistwem – bo lenistwem jest zabijanie nudy smartfonem.

2. Pochłaniacz uwagi. Ekran smartfona skutecznie odwraca naszą uwagę od otaczającej nas rzeczywistości – tej realnej i namacalnej. Zamiast czerpać pełnymi garściami z materialnego świata, w którym jako ludzie funkcjonujemy, to za sprawą smartfona ciągle uciekamy naszą świadomością w świat wirtualny i z niego czerpiemy doznania i emocje. A wszystko tam jest wirtualne i bardzo podatne na manipulacje, przekłamania. Do tego dorzucę powiadomienia, na których dźwięk często reagujemy, jak na polecenie “aport”. Przerywamy swoje zajęcie prędko sprawdzamy, co to przyszło, bo w przeciwnym wypadku nie zaznamy spokoju.

3. Nadmiar informacji. Mógłbym to podciągnąć do poprzednich punktów, ale wolę napisać w oddzielnym. Internet, jako medium, daje dostęp do bezkresnego oceanu informacji. Wszystkie serwisy społecznościowe już na wejściu wlewają w nasze głowy wiadra bezużytecznych dla nas informacji. Do tego dodajmy nasze własne poszukiwania treści, na których faktycznie nam zależy i to, że czasem szukając konkretnej informacji, zdarzy się nam podryfować w jakieś przypadkowe zakamarki sieci i zapchać głowę jeszcze czymś innym. Niepotrzebnie.

4. Źródło złych emocji. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak wielu negatywnych bodźców dostarczają nam smartfony. Kiepski zasięg – wkurwiamy się. Zamulenie serwerów serwisu, z którego akurat korzystamy – kolejny wkurw. Coś nie tak się kliknie – znowu wkurw. Ktoś nie odpisuje – pewnie wkurw. Smartfon złapał zadyszkę i przycina – instant wkurw. Kończąca się bateria – stres, że braknie prądu. Itp. itd. Po co to wszystko?

Cały ten niepokój powodowany jest tym, że smartfon traktujemy jako przepis na dostęp do wszystkiego tu i teraz. Jeśli coś nie jest natychmiast, albo nawet poczujemy, że to “natychmiast” jest zagrożone, to odczuwamy stres. Niekoniecznie mocno, ale wystarczająco, aby takie regularne lekkie dawki stresu raz za razem coraz mocniej podkopywały spokój naszego ducha.

Pieprzę to i robię odwyk od smartfona

Postanowiłem odpocząć od smartfona, skoro i tak go teraz tak bardzo nie potrzebuję do życia. Z szuflady wygrzebałem stary, prosty telefon, wsadziłem do niego kartę sim i zaczynam cieszyć się spokojem. Połączenia głosowe i sms – to mi ma wystarczyć. Na kiblu, zamiast czytać i klikać internety, mogę przecież zagrać w węża :) Jeśli będzie szło mi dobrze i wąż zrobi się długi, to będzie to znak, że już wystarczająco długo siedzę na tronie :)

Oczywiście, może zdarzyć się sytuacja, że naprawdę i na poważnie będę potrzebował skorzystać z dobrodziejstwa smartfona (nawigacja, aparat, latarka – no, nie wiem co tam jeszcze może wypaść) i na nią jestem przygotowany. Do smartfona, który poszedł w odstawkę, kupiłem drugą kartę sim. Taką prepaid, z odrobiną internetu na niej, aby w razie konieczności móc sobie poradzić samemu, a nie dzwonić po ludziach z prośbą “weź mi coś sprawdź w internecie”.

Pierwsze godziny bez włączonego smartfona były dziwne. Z resztą cały czas czuję się jeszcze nieswojo; bardzo podobnie do tego, jak czułem się w pierwszych dniach rzucania palenia. Ale jest mi z tym fajnie, bo wiem, że robię coś dobrego i dla siebie i dla moich bliskich. Mam więcej czasu, uwagi i uśmiechu dla nich.

Subskrybcja
Powiadom o
guest

2 komentarzy
Wbudowane komentarze zwrotne
Pokaż wszystkie komentarze
leon

Argumenty za odwykiem mocne, ale i tak ciekawi mnie ile tak wytrzymasz bez smartfona :D:D:D

szuman

Czas pokaże. Na razie trwam w postanowieniu :)