Czy kupowanie oryginalnych płyt z muzyką ma jeszcze sens?

Każde pokolenie ma swoje nośniki muzyki. Płyty analogowe towarzyszyły naszym dziadkom, nasi rodzice słuchali szlagierów z taśmy magnetofonowej – najpierw na szpulach, a później zamkniętej w kasetach magnetofonowych. Kasety magnetofonowe zastąpiła w końcu płyta kompaktowa, wraz z którą pod strzechy trafiła cyfryzacja danych.

Rozwój internetu i jego dostępność niemalże wszędzie i na wielu rodzajach urządzeń, a także ogromny postęp w rozwoju strumieniowego przesyłania danych sprawił, że najmłodsze pokolenie ma swój nowy standard. Streaming, bo o nim mowa, sprawił, że płyty kompaktowe stały się archaizmem, są passe i w ogóle do dziada lamusa z nimi.

Youtube, Spotify i inne serwisy, w których w każdej chwili i z każdego miejsca z dostępem do internetu, możemy ssać i odtwarzać każdy dowolny kawałek w każdej możliwej jego wersji sprawiły, że wydawanie kilkudziesięciu złotych na jedną płytę z kilkunastoma utworami straciło sens.

Większego sensu pozbawione jest już nawet ściąganie pirackich empetrójek, bo tylko zajmują niepotrzebnie miejsce w pamięci urządzenia, a jakość nagrań skompresowanych do tego formatu często jest gorsza, niż z odtwarzaczy strumieniowych. Wobec tego pytam:

Czy płyty audio są jeszcze potrzebne?

I odpowiadam: oczywiście, że tak! Zajebiście wyglądają na regale, można z nich zrobić też elegancką zawieszkę na lusterko do samochodu, albo zagrać nimi w rzut dyskiem albo inne bingo. Wiecie, jak fajnie latają? Zawsze też można mieć jedną płytę pod ręką, np. w torebce lub w kosmetyczce, gdyż jest bardziej odporna na przypadkowe stłuczenie niż lusterko, a ma nad nim taką przewagę, że w przypadku pęknięcia lub innego uszkodzenia właścicielowi nie grozi klątwa siedmiu lat nieszczęść.

Ból dupy i zazdrość u somsiada

Płyty audio – te oryginalne – są doskonałym nośnikiem nie tylko dźwięku, ale i szpanu. Mając passata B5 w tdi i ból dupy o passata B6 w tdi stojącego obok na parkingu, można zaprosić tego sąsiada od b6 do siebie i posadzić go na wprost stojaków z płytami kompaktowymi. Stojaki są do wyrwania za dychę na różnych internetowych pchlich targach, a i płyty kosztują dosłownie grosze (jeśli oczywiście nie liczy się to, co na nich zawarte).

Jakieś anonimowe wydawnictwa anonimowych “artystów” zazwyczaj przywiezione zza oceanu można kupować w całych kartonach płacąc za sztukę mniej, niż za nowe puste pudełko na płytę. Im mniej nazwy wykonawców i wytwórni będą somsiadowi mówić, tym łatwiej będzie go wgnieść w glebę tłumacząc mu z wyższością, jakim to głupim i niewykształconym somsiadem jest i jakim nieznającym się na prawdziwej muzyce dla koneserów prostakiem i chamem. I ignorantĘ.

A tak juz całkiem serio:

Czy naprawdę nie warto kupować oryginalnych płyt?

Odpowiedzi są dwie: tak i nie. Zależy od tego, gdzie i na czym słuchasz muzyki. Jeśli z laptopa, mikro- lub mini- wieży, boomboxa, głośnika bluetooth czy prosto ze smartfona, to odpowiedź jest oczywista – oczywiście, że kupowanie płyt z muzyką jest całkowicie pozbawione sensu.

ALE jeśli kochasz muzykę i nie żal Ci kilku klocków na sprzęt audio, który zapewni Twoim uszom wspaniałe doznania dźwiękowe, to w Twoim przypadku bezsensem, wręcz głupotą, będzie słuchanie muzyki z YouTube czy innego Spotifya.

Mając dobry wzmacniacz, porządne kolumny i porządny odtwarzacz płyt, a to wszystko właściwie podłączone i ustawione (jak ustawić kolumny?) wręcz należy słuchać na tym tylko i wyłącznie oryginalnych płyt.

Sprzęt z górnej półki Hi-Fi, z pograniczna HI-Fi i High-End i z absolutnego topu bezlitośnie obnaża niedostatki w jakości źródła dźwięku. Słuchając muzyki na sprzęcie tak wysokiej klasy w mig usłyszysz różnice, a często i przepaście dzielące nawet najwyższej próby mp3 od nagrań nieskompresowanych. Mało tego!

Płyta audio płycie audio nierówna

Płyta kompaktowa jest znakomitym nośnikiem muzyki, ale sama też nie gwarantuje najwyżej jakości brzmienia. To, jak nagranie odtwarzane z płyty kompaktowej na wysokiej klasy sprzęcie stereo zależy jeszcze od realizacji samego nagrania. Co? No, od materiału zarejestrowanego w studiu lub w sali koncertowej, od sprzętu użytego do rejestrowania dźwięku, od słuchu i odsłuchu realizatora, w końcu od miksu i masteringu. To wszystko wzięte do kupy plus doskonały nośnik (czyt. płyta audio cd) gwarantuje znakomite brzmienie.

Dobra muzyka kosztuje. Kosztuje zarówno jakość nagrań, jak i sprzęt pozwalający się tą jakością cieszyć. Czy warto inwestować? Na to pytanie już każdy z osobna musi sobie odpowiedzieć. Dla mnie pasją stało się odkrywanie na nowo starych nagrań, delektowanie się różnymi detalami i smaczkami realizatorskimi przy nagraniach studyjnych, a z kolei świetnie zrealizowane nagrania koncertów potrafią przenieść mnie razem z fotelem do sali koncertowej. Można się od tego uzależnić. :)

Subskrybcja
Powiadom o
guest

5 komentarzy
Wbudowane komentarze zwrotne
Pokaż wszystkie komentarze
PAWEŁ

Argument z sąsiadem przekonał mnie :-D

sasny

Kiedyś internet będzie tak szybki, że będzie można strumieniować dźwięk bez żadnej kompresji. Kwestia tego czy jest sens to robić dla telefonów itp. ale technicznie pewnie nawet już się da.

Płyty też czasem kupuję ale tylko te, które mi się spodobają i chcę mieć na półce :)

szuman

Ciężko kupować płyty, których się nie lubi ;)

Ze dwa lata temu słyszałem o planach Spotify dotyczących uruchomienia streamingu w jakości bezstratnej (lub jakoś tak to sobie nazwali), ale w sumie to olałem temat i nie śledziłem ;)

Przemek

Głównym problemem płyty CD jest rozdzielczość 16 bit ,a co za tym idzie poziom dynamiki gdyż zależy ona od długości słowa bitowego ,kiedy to wszystko się zaczynało sądzono że główne parametry czyli rozdzielczość 16 bit i częstotliwość próbkowania 44,1khz wystarczą do osiągnięcia wysokiej jakości dźwięku i takie parametry zapisano w Reed Book ,co prawda w porównaniu do płyt analogowych czy kaset magnetofonowych nowy standard CD-DA był przełomem chociaż nie wykorzystywał możliwości realizacyjnych, gdyż w latach 80-tych był możliwy zapis 20 bitowy muzyki .Zdaniem wielu melomanów i ekspertów starsze płyty CD były lepiej tłoczone niż obecne .Wydaje mi się że przyszłość… Czytaj więcej »

Damian

Kolekcjonowanie fizycznych nośników dźwięku, a konkretnie płyt z muzyką na CD, to całe moje życie. Może obecne pokolenie ich nie ceni, ale ja z kolei nie cenię cyfrowych plików i streamingu. Bo w sumie co Ci wszyscy entuzjaści MP3 i strumieniowej muzyki nabywają? Ułudę własności. Ja zawsze mam muzykę w postaci fizycznej i nikt na świecie mi tego nie zabierze.