Co Was relaksuje?

Zacznę od prośby. Upewnij się, że masz teraz chwilę spokoju. Nie chcę, aby lektura tego wpisu odbywała się w pośpiechu. Jeśli właśnie jesteś między jednym zadaniem a drugim, każdy kolejny kwadrans mija Ci jak minuta, a telefon dzwoni jak szalony, to bardzo proszę – odłóż ten wpis na później. A gdy wrócisz, to ten akapit możesz pominąć :)

Są takie chwile, że nic tak dobrze człowiekowi nie robi, jak porządne odprężenie. Odciąć się od nerwów, od presji i życia na musiku, od bodźców typowych dla otoczenia, w którym czujemy, jak stale zwiększa się nasze wewnętrzne napięcie i jak rośnie zmęczenie.

Sobota i niedziela. Te dwa dni w tygodniu mam wolne od pracy w firmie. Weekendy zwykle spędzam z żoną na ogarnianiu spraw domowych. Sprzątanie, większe zakupy, czasem jakieś majsterkowanie, w końcu przyjemności: spotkania z bliskimi, a czasem po prostu wieczór we dwoje; przy dobrym filmie przepijanym czymś równie dobrym :)

Ale to ciągle nie jest ten mój najgłębszy relaks, jakiego czasem skołatane nerwy i zmęczona ciągłym myśleniem na najwyższych obrotach głowa potrzebuje. Tak już mam, że aby naprawdę się zresetować, muszę odpłynąć. Nie w alkohol, ale na trzeźwo i zalać wszystkie zmysły nie alkoholem, ale doznaniami zupełnie przeciwstawnymi do tych, które stymulowały moją świadomość przez długi czas.

Jest sobota. Żona w niektóre weekendy pracuje i ten weekend właśnie taki jest. Pojechała do pracy, a ja zostałem w centrum dowodzenia z kilkoma wsadami prania, listą zakupów i obiadem do odgrzania :) Pierwszą kawę wypiliśmy razem, a drugą w ten weekend mamy dla siebie.

Nie płukałem kawiarki po porannej wspólnej małej-czarnej, tylko wypełniłem sitko i czajnik na nowo i postawiłem na palniku. Zanim z dzbanka wydobyły się pierwsze charakterystyczne dźwięki zwiastujące rychłe wypełnienie się zbiornika aromatycznym, pełnym kofeiny eliksirem, przygotowałem sobie stanowisko do relaksu. Przy fotelu ustawiłem stolik na kawę, a w odtwarzaczu umieściłem płytę, która wypełni mi czas między rozwieszonym przed chwilą praniem, a kolejnym, walającym się już w bębnie pralki.

Kawa gotowa. Poczwórne espresso. Mniam :) Zasiadłem w fotelu, nogi wyciągnąłem na pufie, filiżankę ustawiłem w zasięgu ręki, popoprawiałem się jeszcze tak, aby było mi wygodnie tak bardzo, jak to tylko możliwe i wreszcie zrobiłem to: wcisnąłem magiczny przycisk z ikonką trójkąta, którego jeden z kątów skierowany jest w prawo.

Play

Z głośników popłynęła muzyka. Nie za cicho i nie za głośno. Tak w sam raz i odpowiednio, by zagłuszyć dźwięki otoczenia, ale nie spowodować nadmiaru decybeli. Jak za głośno, to boli łeb – wiadomo. I nie jest też tajemnicą to, że zbyt duży poziom głośności utrudnia delektowanie się nagraniami i tymi wszystkimi smaczkami błąkającymi się pomiędzy dominującymi dźwiękami. I w ogóle za głośno to nie jest fajnie. Kropka.

Wszystko wyszło idealnie. Ostatnią dolewkę kawy dopijałem przy dźwiękach piosenki zamykającej tracklistę, a gdy membrany głośników zamarły w bezruchu, z łazienki dobiegły odgłosy rozpoczynającego się wirowania. Uśmiechnąłem się do siebie, bo tak pięknego finiszu tej przerwy dla siebie nie spodziewałem się i gdybym nawet chciał go tak zaplanować, to pewnie wyszłoby gorzej.

Relaks, odpoczynek, chillout, reset – jak zwał, tak zwał – niejedno ma oblicze. Dla mnie jest nim odpowiednio celebrowana uczta muzyczna. Nieważne, czy słucham jazzu, bluesa, klasyki, rocka, popu czy innego gatunku i nieistotne jest też to, czy popijam kawą, winem, whisky czy innym trunkiem. Podstawą dobrego relaksu jest dla mnie jego potrzeba i odpowiedni na to moment. Jeśli chcieć, móc i zrobić to wypadnie w jednym czasie, wtedy jestem szczęśliwy. I zrelaksowany.

A jak z tymi sprawami jest u Was?

Macie podobnie jak ja czy udaje się Wam żyć bez takich odskoczni od rzeczywistości? Jakie macie sposoby na podładowanie akumulatorów i zresetowanie nerwów?

Jeśli mój wpis w jakimś stopniu natchnął Was do urządzenia sobie chwili odprężenia we właściwy dla Was sposób, to może i Wy podzielicie się w komentarzu własnym przepisem na relaks? Zachęcam do tego :) Niech czytający ten wpis i Wasze komentarze pod nim też nabiorą ochoty na odprężenie swoich ciał i dusz. Może o takiej potrzebie zdążyli już nawet zapomnieć…

Subskrybcja
Powiadom o
guest

11 komentarzy
Wbudowane komentarze zwrotne
Pokaż wszystkie komentarze
Arek

Mnie skutecznie relaksuje 0,7 na dwóch :D

hanys

Mnie chilluje wieczorna albo nocna jazda samochodem bez celu. koniecznie przy dobrej muzie…
Spoko post.

Betty

Mi największe odprężenie przynosi oglądanie starych filmów czarnobiałych, do tego wielki i grubaśny kubek herbaty z gruszką, pomarańczą, cynamonem i miodem i najlepiej jeszcze jak jest zimno stopy w skarpecie elektrycznej

Tomek

Jak chcę się zrelaksować to uwielbiam coś polerować. Wiem że brzmi to dziwnie ale rewelacyja jak mnie odpręża jak nadaję czemuś połysk. Może to być szkło z witrynki, biżuteria, buty albo nawet samochód w sezonie.

Obieżyświatka

Kubek gorącej herbaty. Nawet przez kilka minut – wystarczy, aby się odprężyć w zabieganiu. Ale warunki są takie, że to naprawdę musi być gorąca, wrząca prawie, czarna herbata, a kubek nie pierwszy-lepszy, tylko jeden z ulubionych, no i koniecznie musi parzyć w dłonie.
A dłuższe odprężenie to wędrówki po górach i różnego rodzaju szlakach, ale codziennie nie ma możliwości ;)
O.

Wiktoria

A ja uwielbiam jak mnie ktoś głaska i po plecach i nic przy tym nie mówi. Zamykam oczy i odpływam gdzieś myślami. Tylko jedna osoba umie tak głaskać, żeby mnie nie wyrwać z błogiego stanu ^_^

Luk

Wypad na rybki mnie relaksuje jak nic innego na tym ziemskim łez padole :)))

Anka

Poczekam az doczekasz sie dwojki dzieci conajmniej i potem spytam sie “masz czas na relaks”? ?

JEDNAK czasem jest to możliwe wyskoczyć na jakiS dobry film wybrac na basen lodowisko czy na kawke z kims bliskim sercu, mozna tez udac sie na fajny koncert a najbardziej relaksuje mnie ADORACJA PANA JEZUSA ! NIC NIE DAJE TEGO SPOKOJU JAKI DAJE ON..

Jaworowicz

Może to głupie, ale kiedy potrzebuje się zrelaksować po ciężkim dniu to relaksuje mnie… zmywanie naczyń, a ze standardowych sposobów to chyba to co większość – filmy, seriale, kino :)

szuman

Właśnie uświadomiłeś mi, że mi też lepiej się robi, gdy umyję naczynia :)
Tylko czy to relaks, czy po jedynie ulga, że nic brudnego już nie zalega? ;)

Jaworowicz

Oj – zmywanie naczyń z fajnymi piosenkami na słuchawkach działa terapeutyczne cuda ^^