Nie! A jeśli i tak ma Cię kusić, to telefon też zostaw w domu. Idź na koncert i po prostu dobrze się baw, a fotografowanie zostaw tym, którzy mają to zrobić profesjonalnie.
To naprawdę nie boli. I naprawdę daje sporą satysfakcję. Jak wyjmiesz aparacik, smartfona czy inny wynalazek posiadający wbudowany aparat (tablet przemilczę), to spieprzysz zabawę nie tylko sobie, ale i przede wszystkim innym, którym miejsce na widowni przypadło za Tobą.
Zasłonisz im widok na scenę i to tylko po to, aby ukręcić tym swoim badziewiem gównianej jakości obrazy z gównianej perspektywy, by później… co? Pokazywać to wnukom? Wydać DVD z tym? Ach tak, oczywiście: by wrzucić to w serwisy społecznościowe i w ten wątpliwy sposób demonstrując swoją zajebistość pokazywać, jakim jesteś idiotą.
Pomyśl: koncerty i inne wydarzenia estradowe są doskonale obstawione przez fotografów i operatorów kamer. Zajęli oni stanowiska w najlepszych miejscach i przez obiektywy swoich urządzeń obserwują wydarzenia z najlepszych perspektyw. A Ty, stojąc w ścisku i wyciągając jak najwyżej łapy w pozycji “zombie”, by ominąć zombie stojących przed Tobą ze swoimi smartfonami, nie zrobisz lepszych zdjęć od tych, którzy faktycznie mają je zrobić.
Pozwól więc stojącym za Tobą spokojnie obserwować to, co dzieje się na scenie i sam też się na niej skup. Po to płacisz za wstęp, aby obejrzeć na żywo to, co Cię rajcuje. Filmowanie i robienie zdjęć – powtarzam raz jeszcze – zostaw tym, którym to zadanie organizator wyznaczył.
Ale! Ty na koncert taszczysz aparat. Lustrzankę, żeby nie było, żeś amator. Wchodzisz, wyjmujesz aparat i zamiast zająć swoje miejsce wśród innych widzów, ryjesz się pod scenę, w przestrzeń wykorzystywaną przez fotoreporterów, by robić zajebiste zdjęcia. Bez akredytacji, bez zlecenia, nawet bez zgody organizatora. Ale no bo Ty chcesz, a i pewnie okaże się na końcu, że tamci wynajęci zrobią zdjęcia gorzej.
Być może masz rację, że zdjęcia będą mieli gorsze niż ty, ale tej racji musisz pomóc i odpowiednio skutecznie im poprzeszkadzać, choćby włażać w kadr i pod nogi. Tak, miło z Twojej strony, że nie będziesz przeszkadzał zwykłym widzom stojącym/siedzącym za Tobą. Tyle tylko, że będziesz przeszkadzał tym, którzy są tam zawodowo.
Idziesz na koncert? To idź i oglądaj koncert. A jeśli czujesz nieodpartą potrzebę pokazania znajomym, jak to wyglądało, to zdjęcia znajdziesz w internecie. Naprawdę.
Na koniec pewna historyjka związana z tematem. Fotografowałem pewien koncert (jako fotograf organizatora) i oprócz mediów, z którymi staraliśmy się sobie nie przeszkadzać, był pewien starszy Pan, prawdopodobnie dziadek lub ojciec któregoś z artystów. Lustrzanka entry-level, do tego odpowiedni kitowy obiektyw i pełna wczuwka. Latał wte i wewte, ale skupiony na swojej pracy starałem się go nie zauważać. Jednak w pewnym momencie nie dało się go nie dostrzegać, bo oto podszedł do mnie i na wyświetlaczu swojego aparatu pokazał mi zdjęcie, na którym znalazł się kawałek mnie. Nie zabrakło do tego komentarza, z którego kipiały pretensje. Odpowiedziałem mu zwięźle: jeśli ma ochotę, to niech sobie pstryka, ale ja tu pracuję, za zdjęcia mi płacą i te zdjęcia muszę zrobić, bo inaczej powieszą mnie i wypatroszą (kolejność dowolna). Uśmiechnąłem się na koniec, a w odpowiedzi uśmiechnął się i on. I już nie przeszkadzał.
Na część koncertów na szczęście nie można wnosić zbyt dobrego sprzętu (tzn. w praktyce więcej, niże telefon), bo faktycznie 3/4 widzów latałaby chcąc zrobić “fotkę”… Ja nigdy nie biorę nic, bo wiem z doświadczenia, że jak się skupiam na robieniu zdjęć, to jednocześnie gdzieś umyka mi koncert, a przecież w końcu idę tam, żeby słuchać!
Wychodzę z podobnego założenia. Robienie zdjęć na koncercie… po co? Już pominę to, że zdjęcia robione z tłumu są fatalnej jakości najczęściej, ale dla mnie to po prostu dziecinada.
Zdjęcia z telefonu są coraz lepsze, ale bez przesady, na koncercie stojąc daleko od sceny, raczej nic dobrego z tego nie będzie, a potem widzę na fb pełno rozmazanych bohomazów, i ktoś śmie twierdzić że to zdjęcie ;) Kiedyś, jak jeszcze robiłem zdjęcia na koncertach, nawet dostałem reprymendę od gościa, że mam mu w kadr nie włazić, bo telefonem nagrywa ;)
Zgadzam się z postem całkowicie. Zawsze mnie dziwili ludzie, którzy szli na koncert i zamiast się bawić, cieszyć się nim to oglądali go przez obiektyw aparatu czy kamery.
Jako fotograf jasne, ale jeśli idziemy się pobawić to chyba jednak szkoda czasu na robienie zdjęć:)
Popieram. :) Jak się idzie na koncert/impreze jako widz to po co brać aparat? Przecież powstanie mnóstwo fajnych zdjęć z koncertu i będzie tego multum w siecie. Więc po co sobie psuć zabawę?
Robienie zdjęć zamiast skupić na tym co się dzieje to szczyt debilizmu :/
Osobiście uważa, że robienie zdjęć na koncercie nie ma sensu. Chyba, że ma się ekstra sprzęt i rzeczywiście po wszystkim będą na tyle dobre, że będziemy je oglądać. Wolę żyć jednak chwilą i przeżywać koncert na 100% ;) Ciekawy blog, zapraszam na swoją stronę http://www.darmowekursyonline.org.pl
Zgadzam się z przedmówcami! Wolę cieszyć się koncertem, oczywiście jeśli na takiej imprezie jestem prywatnie. Przy okazji pragnę zaprosić na quality-service.com.pl
Branie jakiegokolwiek sprzętu do fotografowania na koncert może być niebezpieczne. Po pierwsze możemy uszkodzić sprzęt albo zrobi to ktoś w tłumie, a po drugie nie będziemy się tak dobrze bawić.
Dla robienia zdjęć artystom proponuje wynajęcie jakiegoś studia fotograficznego i tam robienie im fotek. Przykładem może być zygzak studio – studio fotograficzne do wynajęcia Warszawa.
Aparat łatwo może zostać uszkodzony… lepiej poczekać na zdjęcia fotografów, którzy mieli też okazję być na koncercie..
Ja zawsze zabieram na koncerty aparat, jednak zawsze liczę się z tym że wrócę z uszkodzony, ale w ogóle bez…
Nie opłaca się brać aparatu, człowiek musi tylko tego pilnować, zamiast dobrze się bawić :D
Opłaca się, ale jakiś tani, którego nam nie szkoda i z którym będziemy mogli wejść na koncert.
Zdjęcia z imprezy na pewno gdzieś się znajdzie, a na koncercie warto trawić na żywo emocje.
Ja zawsze na koncert biore małpkę, szkoda mi lustrzanki.
Z lustrzanką i tak byś nie wszedł.
Ja na takie imprezy nie biorę aparatu chyba że idę zarobkowo ale to oczywiste :)
Na koncert nie wpuszczają z dużymi obiektywami.
Też jestem przeciwna robieniu wszędzie zdjęć – czasem lepiej patrzyć własnymi oczami, a nie skupiać się na ekranie
Ja z zasady nie zabieram – nie chcę się przejmować sprzętem albo nie daj Boże martwić się czy mi dobrze kadr łapie.
Najgorzej jest jak ludzie będący na koncercie chcą go za wszelką cenę nagrywać i albo Ci zasłaniają unosząc aparat na wysokość twojego wzroku, albo jeszcze mają pretensje że ktoś ich pod sceną potrąci, popchnie w tańcu
Widzę, że większość ludzi myśli podobnie i jest przeciwna zabierania ze sobą sprzętu. Pozostaje pytanie kto w takim razie jednak pojawia sie na koncertach z aparatem bo takich ludzi nie brakuje
Jeżeli nie ma się akredytacji na koncercie, to lepiej nie zabierać się za robienie zdjęć. Może się to skończyć źle dla sprzętu. No ale z tymi akredytacjami, to różnie bywa.
Ja tam nigdy nie biorę drogiego sprzętu na takie imprezy. Na koncercie zawsze towarzyszy mi telefon, który jest lepszą opcją w tym wypadku. A i obecnymi telefonami też możemy dużo zdziałać.
Ja się nie zgadzam, czemu mam nie robić sobie zdjęć na koncercie nie mówię tu o profesjonalnych zdjęciach a o takich na własny użytek.
Myślę, że to bez sensu brać na koncert aparat – i tak przy takim doświetleniu zdjęcia wyjdą marne, z punktu tłumu nie da się zrobić dobrego zdjęcia. Czytałem podobny artykuł tutaj https://fotografia66.wordpress.com/ – warto trochę poczytać.