Porst C-TL

Swego czasu postanowiłem porzucić Zenita TTL i zastąpić go czymś podobnym, ale mniej zawodnym i bardziej precyzyjnym. Warunki, jakie postawiłem przed nowym aparatem, były następujące: mocowanie m42, lepszy licznik zdjęć i wbudowany światłomierz TTL.

Ze wszystkich stron dzwoniło mi „bierz jakąś Practicę”, ale jakoś nie byłem do tego przekonany. Może jakiś Pentax? Tak szukałem i… znalazłem: produkowany przez japońską Cosinę, Porst C-TL, w rzadko spotykanym kolorze czarnym, spełniający wszystkie wymagania i prezentujący się całkiem ładnie.

Znalezione w sieci opinie zapewniały mnie o trwałości i precyzji mechanizmów tego aparatu. Kupiłem więc. Od tamtego czasu zrobiłem tym aparatem kilka rolek filmów i chciałbym teraz dorzucić swoje trzy grosze do koszyka internetowych opinii o tym sprzęcie. Przedstawię go Wam na tle Zenita TTL :)

Porst C-TL
Porst C-TL

Porst C-TL jest dość szeroki – 144mm (nie licząc wystających po kilka milimetrów na boki uchwytów mocowania łańcuszka), zaś jego wysokość (jak to brzmi ;)) raczej przeciętna – 95mm.

 

Światłomierz

Światłomierz aparatu zasilany jest bateryjką o symbolu SR44W (np. niedroga i popularna Maxell), która wystarcza na… dopiszę, jak zużyję, bo wciąż jadę na pierwszej.

Mechanizm pomiaru światła uruchamiany jest suwakiem umieszczonym po lewej stronie gwintu obiektywu (a nie, jak w Zenicie, spustem wciskanym do połowy). Suwak ów porusza się z dość dużym oporem, ponieważ obsługuje on nie tylko światłomierz, ale również ma on za zadanie wcisnąć bolec popychacza przysłony. Ot, uroki w pełni mechanicznych sprzętów :)

 

Wizjer

Podobnie, jak w Zenicie, wskazówka światłomierza umieszczona jest w wizjerze. W aparacie Porst C-TL znajduje się ona w prawym dolnym rogu pola obrazowego i należy odczytywać ją na zasadzie poziomicy. Dopiero przy trzeciej rolce wpadłem na to, że wartość „0” (zero) znajduje się nie w pół drogi między „-” i „+”, ale w poziomym położeniu wskazówki. Gdy celowałem równo „pomiędzy + i -”, zdjęcia miałem niedoświetlone o 1-1,5EV.

Wizjer jest duży, a pokrycie kadru oceniłbym na poziomie nieznacznie przekraczającym 90%. Czyli lepiej, niż w zenicie – szczególnie na boki.

W porównaniu do Zenitów, Porst C-TL wyraźnie przegrywa z Zenkiem w kategorii „matówka”. Ta bowiem jest dużo słabsza i nieco ciemniejsza, niż u ruskiego. Raster jest mniej wyraźny, niż w Zenicie i ciemnieje, tracąc na czytelności, już od f/2.8. Utrudnia to robienie szybszych zdjęć.

 

Migawka

Metalowa, trzyczęściowa, o pionowym przebiegu i czasie do 1/1000s. Zenek ze swoją poziomą, płócienną kurtyną, może się schować. W moim pierwszym Zenicie TTL właśnie migawka padła.

 

Górny panel

Po lewej korbka nawijania filmu otulona pierścieniem, którym fotograf może „zapamiętać sobie” typ filmu, jaki założył (negatyw cz-b, negatyw kolorowy i slajd). Po prawej stronie wizjera znajduje się pokrętło 2w1: czas migawki, a po podniesieniu (wyciągnięciu) gałki do góry, także nastawianie czułości filmu – skala od 25 do 1600 (ISO) w skoku co 1/3EV. Ustawioną wartość widać w małym otworze na pokrętle, między początkiem i końcem skali czasów migawki. Dalej na prawo znajduje się spust z gwintem na wężyk.

Na samym końcu, przy prawej krawędzi, umieszczono wajchę przewijania filmu z wbudowanym licznikiem klatek. Licznik Porsta C-TL nokautuje ten znany z Zenitów. Porst ilość zrobionych zdjęć pokazuje przez maleńką szybkę, a w Zenicie była to tarcza, która działała w tylko sobie znany sposób, i którą w każdej chwili można było przestawić – nawet nie zauważając tego.

 

Obudowa

Porst C-TL po upadku
Porst C-TL po upadku

Ładna, elegancka i wygląda solidnie, ale obudowa wizjera (ta wypukłość kryjąca pryzmat) wymaga specjalnej ostrożności. Uderzenie wypukłością grozi wyraźnym wgnieceniem cieniutkiej blachy, jaką tam zastosowano – najwyraźniej bez żadnego usztywnienia. Ja miałem tego pecha, że pozostawiłem aparat przy otwartym oknie i, otwierając drzwi, spowodowałem przeciąg. Zamykające się okno strąciło aparat, a ten – spadając – o coś jeszcze zawadził i… chyba rozkręcę i wyklepię, bo brzydko to wygląda.

 

Futerał

Skórzany, o fajnej fakturze, od wewnętrznej strony podbity tkaniną przypominającą zamsz (nie znam się na tkaninach, więc w tej kwestii nic na 100%). Niestety, podobnie jak w przypadku obudowy wizjera, w etui również brakuje usztywnień. Szczególnie w górnej części, przez którą łatwo jest niechcący wcisnąć spust i zrobić zdjęcie ciemności. Jedyną radą jest rezygnacja z przesuwania filmu bezpośrednio po zrobieniu zdjęcia na rzecz pociągania wajchą bezpośrednio przed pstrykiem.

 

Zalety:
– duży zakres czułości (25-1600)
– duży zakres czasów (od bulb do 1/1000s)
– wbudowany światłomierz
– metalowa migawka
– precyzyjnie działające mechanizmy

Wady:
– kiepska matówka
– mylący wskaźnik ekspozycji
– uruchamianie światłomierza zintegrowane z popychaczem przysłony – przy ciemnej matówce wydłuża to czas potrzebny do ustawienia aparatu do zdjęcia
– brak usztywnień górnej części obudowy aparatu i futerału

Subskrybcja
Powiadom o
guest

3 komentarzy
Wbudowane komentarze zwrotne
Pokaż wszystkie komentarze
Damian

Jak tylko zobaczyłem ten wpis w czytniku to od razu wiedziałem, że będzie problem z komentarzami :-D

MGR

Piękna lustrzanka z tego Porsta., Przyznam, że nigdy nie miałem go w rękach. Swojego Zenita TTL bardzo miło wspominam :). Zamieniłęm go na Zenita 122, a następnie na Brauna SR2000 z obiektywem ULTRALIT 28-70mm 1:3.4 – 4.8. Wzorowany był i wykonany na licencji Pentaxa PK. Braun okazał się bardzo precyzyjnym aparatem, a jego obiektyw na prawdę był dobrze wykonany z pełni szklaną optyką. Czasy od Bulby do 1/2000s i czułość od 60-3200 ISO. Na prawdę było czuć niemiecką technikę i precyzję. Jednak po dość mocnym upadku ze schodów (podczas pstrykania wesela) go uszkodziłem. Jego następcą okazał się Nikon fm3a, którego… Czytaj więcej »

Sylvek

Wedlug mnie miejsce takich antykow jest w muzeach i ewentualnie w kolkach fotograficznych jako karny sprzetdla nie grzecznych uczniow. Jak klisza to tylko analogowy Canon EOS. To jest moje zdanie.