Nigdy nie wiem, kiedy dorwie mnie wena, a gdy już mnie dopada, to rzadko jestem pewien, o co jej właściwie chodzi i do czego dokładnie chce mnie wykorzystać. Tak było i tym razem: kilka kwadransów po północy z głupia wyjrzałem sobie przez okno – ot, w żadnym konkretnym celu. Sypał śnieg, zerknąłem więc pod światło, by ocenić intensywność opadów. Z latarni zwisały sporych gabarytów sople – znak, że za dnia cieplutko musiało być. Tak też było i ostało się na noc; na termometrze zaledwie 5 stopni mrozu.
Fajnie te sople wyglądały; gapiąc się na nie postanowiłem wziąć aparat, ruszyć dupę na dwór i zrobić parę zdjęć. Prąd w akumulatorze świeży, stabilizacja matrycy wymiata, ręka moja wyjątkowo tego dnia pewna (mało kawy piłem i dobrze spałem), a to do nocnej foto-przechadzki konfiguracja znakomita :) Statywu nie lubię, po stokroć! Wolę dynamikę, ruch i najlepiej się czuję chwytając chwile. Nie dla mnie żmudne picowanie kadru, kręcenie korbkami, pierścieniami i nakrętkami przy statywie, głaskanie poziomicy itd. itd. itd. Raz takie kilkugodzinne tourné po mieście ze statywem sobie urządziłem i przez kilka następnych dni odczuwałem je w krzyżach.
Dlatego tym razem zdecydowałem się olać statyw i postawić na wysoką czułość. Ciul z szumami; dobre ujęcie zawsze się obroni. Aparat mam jaki mam: Olympus e-520 z matrycą LiveMOS, z której zdjęcia znośnie wyglądają jedynie do ISO-800. Na ISO-1600 szumi tak, że granda i ja tej nocy postanowiłem zdać się na tę grandę właśnie. Z ISO-1600 poszedłem polować na sople.
Po kilku pstrykach temat sopli postanowiłem sobie darować. Wszystkie one podobne jedne do drugich, a do ciekawych ujęć i kombinowania przydałyby mi się: albo użyteczna ISO-6400 albo statyw. Pierwsze poza zasięgiem, a o statywie już pisałem. Co więc dalej? Skoro już dupę ruszyłem i z domu wybyłem, pasuje to wykorzystać. Noc piękna, świeżutki śnieżek, żywej duszy lubiącej wpakować się w kadr… Wymyśliłem sobie, że bez żadnego ciśnienia sprawdzę sobie pewną rzecz, o której od pewnego czasu myślałem. Zmieniłem więc obiektyw na krótki (do sopli na latarniach z dłuższego strzelałem), dokładnie zabezpieczyłem torbę przez zawiewającym śniegiem, przygotowałem sobie szmatkę do przecierania szkła i pomaszerowałem w kierunku miasta.
Na chodniku śniegu przynajmniej po kostki – jedynie na jezdni pięty wystawały ponad puch. „Przydałyby się Relaxy”. W połowie drogi do Rynku minął mnie pług odśnieżający ulice, natomiast w ścisłym centrum miasta omal nie wpadłem pod mniejszy pług zbierający śnieg z chodników. Później trochę się z nim ścigałem: chciałem przynieść do domu obrazki miasta zasypanego, by mogli je później zobaczyć ci, którzy w nocy śpią, a ten traktor mi ten śnieg zgarniał.
Zimowa noc jest piękna. Jakieś 2,5-3 godziny spędziłem na mieście. Rynek i okolice, dworce PKP i PKS i okolice, plac Solidarności i okolice – na więcej nie starczyło mi czasu i jego okolic. Jeśli jednak jeszcze jedna taka noc się nadarzy, to pójdę i od początku będę wiedział po co. Tylko miejscówki zmienię.
Od strony technicznej
Marzy mi się jaśniejszy obiektyw i body z lepsza matrycą. ISO-1600 z obiektywem o świetle zaczynającym się od 3,5 wystarczyło mi na fotografowanie z czasami 1-1/10 sekundy, co bez dobrej stabilizacji (tę na szczęście posiadam) byłoby niemożliwością – oczywiście przy fotografowaniu z ręki. Czasy mogłem mieć ciut dłuższe, ale o 0,5 EV podżyłowałem ekspozycję, by później tego w domu nie robić. Szumy z RAW-ów ochoczo wyłażą, gdy w trakcie wywoływania rozjaśnia się zdjęcia. Z ciekawostek dodam jeszcze, że używałem na zmianę dwóch rodzajów pomiaru światła: punktowego i centralnego (nie mylić z centralnie ważonym; pomiar centralny opiera się na środkowej części kadru).
Zapraszam do galerii – 48 zdjęć z mojego nocnego spaceru po mieście w dalszej części wpisu. Zainteresowani danymi EXIF mogą być zadowoleni, ponieważ wszystkie te informacje są w plikach. Najszybszy sposób na ich odczytanie, to przeglądarka internetowa Opera i na wybranym zdjęciu prawy przycisk myszy i „Właściwości obrazka…” :)
Przy tym zdjęciu nieco żałowałem, że nie wziąłem statywu. Z ręki nie było szans objąć księżyca ostrością
Byłem w Dębicy w niedziele na dworcu PKP i tyle tam śniegu nie widziałem. Ładnie tam u Was nasypało :P. Widzę szuman że po nicach nie możesz spać :P
na szumy polecam program NoiseWare :) A zdjęcia zacne, nawet kilka perełek tu widzę :)
@[b]BoDeK[/b], szkoda, że nie zadzwoniłeś, że będziesz w Dębicy. Następnym razem daj znać i miej ze sobą aparat :D No i jakoś tak wyszło, że znowu włączyła mi się nocna zmiana i śpię do południa, zamiast do rana ;)
@[b]Lipcu[/b], znam ten program, ale odszumiać – jeśli już – wolę w RawTherapee. Poza tym te zdjęcia, które tu obok widzisz, wogle nie są odszumiane – ani troszeczkę. Wolałem szczególy, bo czyszczenie z szumu i ta by wiele nie pomogło, a wyszłoby mydło…
A której dokładnie nocy te zdjęcia robione?
Strach chodzić po nocy tylu teraz fotografów czyha :)
W EXIF to chyba tylko data modyfikacji pliku
@[b]pgr[/b], a żebyś wiedział – w Rynku natknąłem się na innego człowieka z aparatem :) Noc 31 stycznia/1 lutego bodajże.
Bardzo zacna sesja. JPIIW z Księżycem po prostu urzekający :) Muszę kiedyś pójść Twoimi śladami i wybrać się na podobną sesję w Krakowie. Tylko że ostatnio niestety pracuję codziennie od 9 rano…
Nie nadaję się do niczego, na nic nie mam ochoty, wszystko jest nudne, bezbarwne, nijakie i wymagające pokazania w innym wymiarze i na innej płaszczyźnie, by wzbudzić moje zainteresowanie. Zima srogo tym razem po dupie dała: nie dość, że mrozu i śniegu na
Fajna zima była. Sympatyczne zdjęcia.