No i lipa! Kolejne moje podejście do Windows 7 zakończyło się klapą. Mogłem od razu posłuchać rady doradcy aktualizacji Windows 7 (Windows 7 Upgrade Advisor), ale ja – jak to ja – wolałem po swojemu. Zdaniem Doradcy niezgodne z najnowszym Windowsem były karty dźwiękowa i sieciowa, co się zintegrowanymi zowią.
Do odważnych świat należy, a ja jak ten głupi, co to myśli, że bohaterem będzie jeśli w młockarnię wskoczy krzycząc „ku chwale”, wziąłem i zainstalowałem „Siódemkę”, próbując neta i głos wskrzesić na sterach od XP. Nie da się? Da się, a jakże! Ale już odrębną kwestią jest tego efekt.
Zintegrowaną kartę sieciową instalowałem przez menedżera aktualizacji sterownika, bo nikt nie zadbał o obecność „setup.exe” w katalogu drajwera. Kartę dźwiękową natomiast zainstalowałem dwuklikiem, po drodze zamykając komunikaty o niezgodności sprzętu z Windows 7 i braku dopiero co zainstalowanego sterownika (komunikat pojawił się po restarcie systemu). Internet i dźwięk działał; net jak trza, a fonia? Cóż, sterownik zassany ze strony Asusa (którego płytę od niedawna posiadam) miesiąc temu skończył 7 lat, natomiast najnowsza jego wersja, jaką w sieci znalazłem, była zaledwie 1,5 roku młodsza (2004 rok). Żeby chociaż sterownik na Vistę był napisany…
Dźwięk działał prawidłowo, ale tylko wtedy, gdy nic innego na komputerze się nie odbywało. Jeżeli np. włączyłem sobie muzyczkę via Foobar2000 i przy jej akompaniamencie strony internetowe przeglądałem, to podczas wczytywania i przewijania ich zawartości dźwięk lagował niemiłosiernie i pierdział. Cięło nie tylko fonię, ale i ogólną pracę systemu. Podobne rzeczy działy się podczas oglądania Youtube, gdzie ciachało szczególnie na początku odtwarzania klipu, gdy ten jeszcze nie był w pełni zassany. Szczytem wszystkiego było to, że w moje ukochane Purble Pairs nie mogłem sobie uczciwie pograć, bo w tle odbywał się kilkusetmegabajtowy download. Nie dość, że grać się nie dało, to jeszcze lagi odbiły się na transferze, który spadał niemal o połowę.
Co, do cholery, poradzę, że owsikoniom od SoundMaxa nie chciało się zrobić sterownika w wersji nie odstającej od teraźniejszości? Mam nową kartę dźwiękową kupować? Takiego wała!!! Kupię, jak będzie mi potrzebna, czyli… teraz? Furę kasy wtopiłem już w tego paścia. Trzeci procesor, zasilacz, płyta główna, pamięć, karta graficzna… oj, dałem dupy z tym wszystkim. Przyzwoita płyta pod socket 775 z pamięcią i prockiem niewiele drożej by mnie wyszła, a miałbym podstawę do ulepszania PieCa na kilka najbliższych lat. Gdybym się teraz zdecydował na C2D, to jedynie obudowa i zasilacz zostałyby, bo dysk (80 GB) i napęd (combo) też zamierzam wymienić na lepsze. A może i obudowę, bo ta chyba jakieś luzy i wibracje od wiatraczków oddaje.
Do pełnej współpracy z Windows 7, o której marzę we wszelkich możliwych stanach mojej świadomości i subświadomości, potrzebuję karty dźwiękowej ze sterami datowanymi przynajmniej na drugą połowę 2009 roku. Nie ma bata, żeby było inaczej! Jeśli nie znajdę takiej z pieprzonym, jak koń wielkim, Windows 7 capable, to jak bum cum wezmę i się szarpnę na wyjebaną w kosmos, bezdrajwerową dźwiękówkę na USB. Mój komp ma sprawnie działać i nie obchodzi mnie jak: via PCI, USB, Jack czy EURO – chcę Windows 7 i będę go miał!
Ha! Dopiero bym się wkurwiał, gdybym zgodnie z moim walentynkowym planem Windowsa 7 kupił, a nie mógł zeń korzystać. Szczęście moje w tym, że zainstalowałem W7 pilotażowo: bez aktywacji w miesięcznej wersji z neta zdartej. W końcu Microsoft daje te 30 dni na stestowanie swojego najnowszego dziecka i aktywowanie go w tym czasie, czyż nie?
– procesor: Pentium 4 2,6 GHz / 512 kb / 800 MHz z Hyper Threading
– pamięć DDR1 Kingston: 1 GB + 512 MB 400 MHz
– grafika: GeForce 6200 256 MB
– dysk: WD Caviar 80GB 7200 rpm
Oceny ocenami, ale na takim sprzęcie Windows 7 chodzi zdecydowanie żwawiej, niż staruszek XP. Dziwne, ale prawdziwe. Kartę dźwiękową kupię, ale jeśli ta nie pomoże, to mnie chyba szlag trafi w najcięższej swojej wersji. Szaleństwo, żebym ja czas swój i kasę marnował tylko dlatego, że komuś przez 6 lat nie chciało się dupy ruszyć i odświeżyć sterownika…
Skandal!
I trzeba było zmieniać markę? Ja właśnie sobie patrzę na swojego Gigabyta, i widzę iż pod koniec roku wydali sterowniki pod Seven.
No rzeczywiście kiepsko. Ja przezornie zawsze zostaję z tyłu, niech inni biorą na klatę problemy pionierów. ;)
[b]SpeX[/b]: co i tak jest tylko picem marketingowym, bo stery do Visty są w 100% kompatybilne z nowym systemem… ;)
@[b]SpeX[/b], było zmieniać, bo Gigabyte mnie cholernie zawiódł. Ale ta moja stara płyta, a dokładnie karta dźwiękowa z nią zintegrowana, ładnie działała pod Windows 7. W końcu system sam ją wykrywał i instalował. @[b]Jurgi Filodendryta[/b], zwykle też potrafią zachowywać wstrzemięźliwość, ale jak już mnie weźme, to mam parcie, jak teraz na Windows 7. Skosztowałem i posmakowało :) @[b]Marsjaninzmarsa[/b], w przypadku kart dźwiękowych nie zawsze jest tak, jak piszesz. Jeszcze przed premierą, przy buludzie 7100 albo tym wcześniejszym, sporo było mówione i pisane na temat lagowania dźwięku i trzeszczenia głośników. Problem tkwił w zarządzaniu buforem karty dźwiękowej i w takich przypadkach… Czytaj więcej »
Mnie teraz też z nowym kompem ciągnie do Win7, i do gier mino sesji. Bo wcześniej miałem zintegrowaną GF6100
Ja jednak wolę Viste, Windows 7 do mnie nie przemawia.
@[b]szuman[/b]: No chyba, że tak. Ale to musi być raczej wina samego producenta sterów, bo MS nic w specyfikacji nie zmieniał…
PS: 7100… moja kompilacja… ;)
@[b]Othbaal[/b]: A z takim podejściem to się chyba pierwszy raz spotykam. Bo różnica szybkości działania między Vi i 7 powala… ;)