Żem się rozpędził, czyli moja druga młodość :)

21 listopada i 25 wpisów na liczniku, z czego w ostatnich kilku dniach przybywało po 2-3 dziennie! PO RAZ OSTATNI w takim tempie piałem DWA LATA TEMU!

  • Październik 2007: 42 wpisy
  • Listopad 2007: 37 wpisów

Później średnia spadała, by w najmniej płodnych okresach sięgać poziomu 3-4 publikacji w skali miesiąca. Tragedia, wstyd i niesamowitość! Przecież tak uwielbiam pisać! Przecież, gdyby było inaczej, to ten blog by nie istniał, nie?

Wielu z Was przyzwyczaiłem do 1 notki na 3-4 dni, a tu mosz; w ostatnim tygodniu, podobnie jak przed dwoma laty, zostałem wielokrotnie zgwałcony przez tę cwaną sukę, co Wena ma na imię! I znów pisanie mnie wzięło, jak w najlepszym moim czasie, za którym z resztą bardzo tęskniłem. Uwielbiam pisać! Od kilku dni morda mi się cieszy z obecnej aktywności, ale co uważniejszy obserwator dostrzeże na mym rozradowanym licu pewien cień…

Nieoczekiwanie nabrałem takiego tempa, że sam ledwo za sobą nadążam! Z uśmiechem na pysku zapierdzielam po 2-3 wpisy dziennie, choć i tak staram się trzymać w ryzach. Powera, bowiem, mam takiego, że i 4-5 notki na dobę nie stanowiłyby problemu. Inną kwestią jest czas, przez jaki byłbym w stanie taką formę utrzymać – bo na pewno o stałym śrubowaniu kolejnych miesięcznych rekordów mowy nie ma ;)

Kiedy mam czas, a wena jest po mojej stronie, to mogę pisać i pisać; tematów mi nie brakuje, a wpisy prosto z głowy przelewam na klawiaturę. Dzieje się to tak szybko, że przygotowanie ewentualnych zdjęć trwa dłużej, niż napisanie i opublikowanie samego tekstu. Bo ja, proszę Czytelników, nie lubię pisać według jakiegoś harmonogramu. Jeśli zaplanuję sobie wtedy i wtedy napisać wpis o tym i o tym, to choćbym stawał na uszach i pośladkami klaskał, pisanie będzie szło mi jak ślepemu czesanie cudzej, skołtunionej głowy.

Jeżeli już mam zarezerwować jakiemuś tematowi czas na blogu, to muszę – po prostu muszę – zrobić to w taki sposób, aby na ten temat się nakręcać i w odpowiednim momencie mieć ten napór myśli gotowy do szybkiego przelania ich na papier. Ze schematami i precyzyjnym planowaniem jest mi zdecydowanie nie po drodze; dlatego też pewnie wybrałem wolny zawód i dlatego też nigdy tego wyboru nie żałowałem :)

Pojęcia nie macie, ile tematów nigdy nie zostało na tym blogu podjętych! W dwóch przypadkach trafiały do notesu jako “temat na kiedyś”:

  • gdy coś mi do głowy wpadło, ale czasu na pisanie brakowało
  • gdy zbliżało się jakieś wydarzenie, które chciałem zdzielić swoim komentarzem

i w obydwu wymienionych przypadkach skończyło się na notesie. Powód: po czasie do zaplanowanych tematów nie czułem już mięty.

W taki właśnie sposób podchodzę do kwestii blogowania; jeśli tekst nie wypływa z najgłębszych otchłani moich komórek, to po napisaniu ów tekst nie spodoba mi się, powstawał będzie przez kilka godzin, a i tak ostatecznie wyląduje w koszu. Za to im bardziej na spontanie piszę, tym powstały w ten sposób wpis ma większe pierdolnięcie – przynajmniej dla mnie :)

Działa tu zapewne ten sam mechanizm, który cechuje twórczość artystów i odróżnia ich od rzemieślników. Rzemieślnik wie co chce zrobić, wie jak ma to wyglądać i wie, jak krok po kroku to osiągnąć. Działa według schematu. Artysta natomiast może zacząć tworzyć jedno, w przypływie twórczej weny i zapomnienia wyjdzie mu zupełnie coś innego, a gdy ktoś poprosi go o skopiowanie tego, co ostatecznie zrobił, artyście wyjdzie jeszcze coś innego :)Czy czuję się artystą? Pewnie, że czuję! Jestem dzieckiem indygo, w dupie mam system, zdolności mi nie brak, a talenty biorę, jak z wypożyczalni :) Gdybym chciał, to bym się nawet czyjegoś geniuszu nauczył! Ale po co, skoro pisanie bloga tyle frajdy mi sprawia, a przy okazji uniezależnia od jakiegoś zakładu pracy? Założenie jest wciąż to samo, co na początku: wiele swoich złotych myśli, super trafnych komentarzy i oceany wiedzy przelewać w ten internetowy, ogólnodostępny pamiętnik. Zawsze to lubiłem i nie zmieniło się w tej materii nic, natomiast ewoluowały forma i styl. Pewnie jak chyba niemal każdy z wielu początkujących blogerów, zacząłem od sztywnego pisania, możliwie “ęą” językiem, na tematy wielokrotnie wałkowane etc. Pisałem politycznie poprawnie, na opisywane kwestie patrząc z wydreptanego przez poprzedników punktu widokowego. I co? I bywały chwile, że odechciewało mi się bloga, bo ciężko było czerpać satysfakcję z pisania bez zawierania w tekście własnego DNA.

Poza tym jestem skromny i nie brak mi autoironii ;)

Dzięki! wszystkim, którzy mnie czytacie – nawet, jeśli nie podzielacie mojego zdania lub moje zainteresowania są dalekie od Waszych. Szkoda, że niewielu z Was obok wpisów zostawia komentarze. Ciężko jest pisać wielotematycznego bloga, ale piszę, bo chcę. Wymyśliłem sobie teraz, że jeśli 40 wpisów miesięcznie nieprzerwanie będzie następującą po sobie wielokrotnością, to pomyślę nad drugim – tematycznym już – blogiem. Mam nawet pomysły na swoją monotematyczność, ale nic teraz. Póki co skupiam się na komentowaniu otaczającej mnie rzeczywistości, relacjonowaniu potyczek z wpadającymi w ręce me zabawkami i na przelewaniu mniej lub bardziej kontrolowanego myśli potoku. Lubię pisać, ot co.

Subskrybcja
Powiadom o
guest

10 komentarzy
Wbudowane komentarze zwrotne
Pokaż wszystkie komentarze
BoDeK

To tylko gratulować szuman, mnie ostatnio wena opuściła. Tak trzymaj. Ostatnio mocno śledzę twoje wpisy o monitorku ASUSa gdyż iż ponieważ planuje coś podobnego zakupić.

przemo

Kilka razy zabierałem się do pisana własnego bloga ale rezygnowałem. W życiu też zawsze wolałem stać gdzieś z boku i przyglądać się wydarzeniom niż odzywać się nie pytanym – to zostawiam osobowościom ekstrawertycznym. Na razie w zupełności wystarcza mi, że czasem zabiorę głos na Twoim blogu.

Fajnie, że zacząłeś więcej pisać – tak trzymaj ! :)

SpeX

^Bodek, właśnie takie akcje jeśli już nie promują samego produktu, to strasznie linię produktów. Od czasu gdy część blogów w sieci Blogvertising reklamowała Netbook’a Samsunga, strasznie mnie korci do zakupu takiego “komputerka”. I wysoko prawdopodobne jest iż kupię sobie takie coś do końca roku.

Yagbu

Gratuluję! Nie potrafiłbym w takiej częstotliwości pisać. Jestem teraz cholernie ograniczony czasowo, co sprawia, że nawet jeśli miałbym o czym pisać, to nie mógłbym…

Choć w wakacje pewnie by się to udało zrobić, ale wtedy nie byłem nawet w najmniejszym stopniu nakręcony blogiem :(.

SpeX

Innym kłopotem przy pisaniu bloga jest postrzegania go jako całość. Tak więc gdy przyjdzie chęć napisać o A, przydał by się jeszcze wpis B który byśmy w nim podlinkowali. Tak więc zamiast pisać o A, rozważamy temat B. I finalnie mija nam chęć na temat A, a na horyzoncie pojawi się temat C :/

Maurycy

Twojego bloga czytam od niedawna ale zdażył mi sie spodobać ;D jak starczy czasu to postaram się zaznajomić ze starszymi notkami bo podoba mi się sposób w jaki piszesz. A co do drugiego bloga to nie watpie ze też bedzie ciekawy ale co się stanie jak poźniej czasu ci zabraknie na dwa blogi? pozdrawiam i wiecej takich gwałtow zycze ;D

szuman

@[b]BoDeK[/b], jakbyś chciał, to zawsze możesz wpaść i przyjrzeć się monitorowi z bliska ;)

ps. pogódź się z weną, bo chętnie poczytałbym coś nowego :)

@[b]Przemo[/b], dzięki! bardzo cenię sobie Twoje komentarze :)

@[b]SpeX[/b], chyba nie do końca załapałem jaki problem tkwi w A, B i C :D

@[b]Yagbu[/b], takie pisanie nie jest niczym trudnym, jeśli spełnione są dwa warunki:
– masz na to czas
– żadne inne ważne sprawy nie absorbują Twojej uwagi :)

@[b]Maurycy[/b], miło mi to słyszeć – mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej ;)

Jakub Milczarek

No właśnie! Tak się rozpisałeś w ostatnich dniach, że nie nadążałem z czytaniem i wpisy musiały czekać (do dziś) na moje liście ReadItLater :) Gratulacje weny…

szuman

@[b]Jakub Milczarek[/b], bardziej czasu, niż weny, ale niemniej dzięki za gratulacje ;)

Marcin Szumański

Dobiegła końca kampania Asusa i po miesiącu zabawy nadszedł czas odesłania otrzymanego do testów monitora Asus VH242H. Akcja promocyjna polegała na przekazaniu wybranym blogerom czterech różnych modeli monitorów Asus w celu ich przetestowania i zrecenzo