Bezsenna noc po meczu Polska – Słowacja (0:1)

Na kilka dni przed meczem zacząłem nie dosypiać i te braki w spaniu skumulowały się w środowy wieczór. Z trudem dotrwałem do końca meczu, a zadanie w sposób skuteczny utrudniał tragiczny obraz gry na Stadionie Śląskim. Myślę, że bardziej adekwatnej do sytuacji w polskiej piłce scenerii nie dało się wytrzasnąć znikąd – no, chyba, żeby pod koniec meczu prąd padł i to na cacy.

Po meczu od razu wlazłem do wyra, żeby odespać, co moje. Zasnąłem bardzo szybko, ale też bardzo szybko obudziłem się: 23:38. Czułem się rześko, ale to mogło być uczucie złudne: wstanę, zacznę coś robić i po paru minutach zetnie mnie znowu? Zasnąłem znowu…

Godzina 1:21 – nie mogę spać. Poszedłem się napić, bo suszy niemiłosiernie od tych kaloryferów. Spaaaaać….

Godzina 3:04 – znowu się obudziłem. Powoli zaczynała narastać irytacja faktem, że spać nie mogę, chociaż taki deficyt snu sobie wypracowałem. Sięgnąłem po pilota, radio włączyłem, ustawiłem „Zetkę” i leżałem w oczekiwaniu na kolejny odcinek słuchowiska „Sensacje XX wieku”. Masakra, jak ja lubię ten program! Genialna wręcz narracja Wołoszańskiego, uzupełniana dialogami czytanymi przez aktorów, świetne teksty i dobrej jakości wyobraźnia gwarantują podróż w czasie i przestrzeni :) To jedyny program w Radio Zet, którego mogę słuchać, bo reszta już bez fajerwerków.

Wysłuchałem „Sensacji…”, zgasiłem radio i… zasnąłem.

4:51 – znowu nie śpię. Kurs do klopa, z klopa do kuchni, uzupełnienie płynów i do wyra. Piąta na liczniku, budzik nastawiłem na siódmą… Zmieniłem na ósmą – niech stracę. Leżałem i czekałem na sen, ale lipa. O 5:30 gdzieś komuś budzik zadzwonił, koło bloku słychać było czyjeś kroki i pokasływanie. „Dzień już wstaje, a ja nadal nie śpię. Sucho i duszno, spać nie mogę, więc może pójdę się gdzieś przewietrzyć? Tak, to jest dobry pomysł: zabiorę ze sobą aparat i strzelę na mieście reportażyk pt „Przez zimę zaskoczeni – dzień drugi”. Jeszcze za ciemno, ale za jakieś półtorej godziny to i z filtrem na ISO-100 będzie można strzelać, zatem… byle do siódmej!” I tak wymyślając nowe kadry, rozkminiając miejscówki i wyobrażając sobie sytuacje, jakie mój obiektyw być może zobaczy… zasnąłem :)

I znowu się obudziłem – rzut oka na zegarek: 11:34. Po chwili poprawka i… 13:34 – „ja pier…”.Morał z tego taki, że w bezsenności najważniejszy jest spokój. Takie prawdziwe, głębokie uczucie spokoju, jakie zagwarantować może jedynie całkowity brak jakichkolwiek powodów do irytacji, frustracji, stresu i wszelkich innych typów napięcia.

A co do meczu Polska – Słowacja, to nie widzę sensu, aby się rozpisywać. Kto ten mecz widział, ten nie potrzebuje ani relacji, ani słów komentarza, a kto wyniku i przebiegu meczu nie zna, ten najpewniej jest szczęśliwcem, którego piłka nożna – przynajmniej w polskim wydaniu – kompletnie nie interesuje.

Mam tylko nadzieję, że sponsorzy repry odważą się zrobić kolejny, po oświadczeniach, krok i zmuszą leśnych ciuli z PZPN-u do dymisji. Bo już nie tylko na ziemi, ale i w niebie przyłączyli się do wojny przeciwko PZPN. Tak źle w polskiej piłce jeszcze nie było – nikt takiego gnoju nie narobił, jak obecny zarząd. Tylko czekać, aż Bozia dostanie karę finansową za rzucanie śniegu na murawę boiska. Niech odejdą i nie wracają. Dość uczucia wstydu, zażenowania beznadziei. Dość…

Subskrybcja
Powiadom o
guest

2 komentarzy
Wbudowane komentarze zwrotne
Pokaż wszystkie komentarze
marches

Polska piłka nożna na prawdę dotarła do dna, cud że z San Marino wygraliśmy. :D

mma lublin

ja przestalem ogladac mecze 11 lat temu i powiem szczerze czuje sie swietnie ;]