Reklamacja wersalki przyjęta, ale…

Chujowe meble
obiektywowi też się przywidziało?

Sympatyczna pani z wtorku w środę przestała być sympatyczna. Prawdę mówiąc, wkurwiła nas swoim zamkniętym na słowa trzeźwego klienta umysłem. Skoro w taki deszcz z buta zapieprzamy do ich sklepu, by wyegzekwować od nich to, co nam się należy, to chyba raczej jesteśmy pewni swoich racji, tak? Z domu do salonu owej firmy jest o rzut beretem, ale faktem jest, że zmokliśmy. Jednak sprawę wadliwego łózka chcemy załatwić do końca, bo coraz gorzej z nim jest. A ta łajza śmie sugerować, że od co najmniej kilkunastu dni kilka osób ma przywidzenia. Że takie hobby mamy kupować i reklamować po dwóch miesiącach? Wyro z ich salonu się wygięło, ale w tej jej blond łepetynie nie ma widocznie miejsca na taką informację. Ona będzie mówić, że to pewnie materac się zgiął i takie złudzenie, albo że coś tam (nie pamiętam, co znaczy “coś tam”, bo już tym pierwszym ciśnienie mi podniosła w stopniu cholernym). Kiedy odzyskałem mowę i jako taką równowagę, uciąłem krótko, że wiem, co widzę i zapytałem o to, czy ma tu na miejscu dostęp do internetu. Tak, chciałem jej pokazać wpis i zdjęcia w nim zamieszczone. Neta nie miała, ale spuściła z tonu, wlazła za kontuar i poprosiła o świstki niezbędne w przypadku reklamacji produktu.
Na tym jednak nie koniec! Może byłbym bardziej uprzejmy, gdyby wcześniej mnie tak nie wpieniła, ale cóż, sama sobie winna. Mogła słuchać, a nie wmawiać, że to się nam tylko tak wydaje, bo pokrowiec i materac. Spisała ten cały protokół reklamacyjny i ponownie zaczęła testować moją anielską cierpliwość.
Wypełniając te wszystkie papiery trajkotała, żebyśmy sami sprawdzili, czy na pewno jest wygięte, a jeśli tak, to czy akurat to, o czym mówimy. Dżizas. Dzielnie na siebie wziąłem zadanie słownego użerania się z tą, zaprogramowaną na firmowych szkoleniach, babą. Coś tam mruczała, że skoro jesteśmy pewni swego, to moglibyśmy sami poszukać przyczyny usterki. Cóz, przynajmniej (chyba) nareszcie zaczęła wierzyć naszym oczom. Zasugerowała więc, że to domniemane wygięcie mogło zostać spowodowane np. przez źle dobrane śruby (sic!). I w tym momencie przegięła. Że źle dobrane śruby? Że w produkcie sprzedawanym za taką kasę? Że tysiąc z hakiem wzięli za trochę aluminium i materac? Że skręcili to byle czym??? Trzymajcie mnie!!!Lodowatym tonem i ze stoickim spokojem zwróciłem uwagę na taki oto suchy fakt:

Reklamujemy ICH produkt, którego prawidłowe działanie ONI NAM GWARANTUJĄ i to ONI mają obowiązek troszczyć się o to, aby sprzęt zakupiony u nich działał jak należy! A ja, jako klient, nie mam ani obowiązku, ani nawet tyci tyciuniej ochoty tym się zajmować. Ba! Nawet nie mam obowiązku się na tym znać, dlatego też NIE ZNAM SIĘ i kropka.

Takim komunikatem uciąłem dalszą dyskusję. Pani dokończyła papierkową część reklamacji i skontaktowała się z serwisem, którego praca wygląda tak: po przyjęciu reklamacji, w ciągu miesiąca w domu klienta zjawią się serwisanci, by na miejscu naprawić sprzęt. Jeśli naprawa mebla w domu klienta nie jest możliwa, to wiadomo: dadzą nowy.
Z tego, co nam ta blondynka powiedziała, serwis jest w Krakowie i zajrzą do naszej wersalki dopiero wtedy, kiedy będą w naszych stronach. Czyli najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu, ale i to nie jest pewne i nic to, bo z mojej strony generalnie ciul z tym. Mają miesiąc i tyle mnie interesuje. Pani poprosiła o numery telefonów, pod które goście z serwisu będą mogli zadzwonić. Na koniec pożegnaliśmy się w sposób grzeczny, kulturalny i tonem nieco cieplejszym od całej rozmowy. Teraz czekamy na panów naprawiaczy. 31 dni. Już 30.

Po wyjściu ze sklepu zastanawialiśmy się, czy aby zachęta do samodzielnego diagnozowania przyczyny usterki nie była jakąś pułapką ;) Że: ja zacznę grzebać przy tych śrubach, a później dowiem się, że swoim majsterkowaniem spowodowałem utratę gwarancji. Pewnie to krzywdzące wobec firmy X, ale podejście ich pracowników do klienta reklamującego ich produkt również superaśne nie jest. Nazwy firmy nie podaję na razie, ale zrobię to, jeśli jeszcze raz mnie tak solidnie wkurwią, jak to zrobili wczoraj.

Subskrybcja
Powiadom o
guest

15 komentarzy
Wbudowane komentarze zwrotne
Pokaż wszystkie komentarze
Arek

też bym się na twoim miejscu wk…wił. Podobną sytuację miałem kiedyś z piecem od CO. Jak przyjechali z serwisu to robili wszystko żeby nic nie zrobić tylko znaleźć przyczynę usterki po naszej stronie. Nie udało im się jednak po piec jak go kupiliśmy tak stał. No i musieli w końcu naprawić. Złe wrażenie jednak pozostało :/

Tomek (W.)

ciekawe jest to, że firmy są w stanie nowy produkt dostarczyć w dniu zakupu, ale gdy przychodzi do reklamacji, to ociągają się niemiłosiernie. Wystarczyło by żeby wykazali odrobinę dobrej woli i np. dostawców przeszkolili w zakresie naprawy drobnych usterek. Wtedy nie trzeba by było czekać na serwis długo i każdy ich pracownik byłby w stanie ocenić czy produkt nadaje się do naprawy gwarancyjnej czy tylko do wymiany. No ale tak nie jest niestety.

kinga kubisztal

super blog pozdrowionka kuzynek

marta

Mieszkałm wiele lat za granicą, a po powrocie do Polski postanowiłam kupować wyłącznie produkty polskie. Cel: wspomaganie polskiej gospodarki. Szybko to się zmieniło. Buble wyleczyły mnie z takich pomysłow i teraz unikam jak ognia kupowania polskich rzeczy. Tak samo jak chińskich. Wolę trochę dopłacić, kupić towar firmy znanej i uznanej. Co do łoża to przykra rzecz Cię spotkała, radzę na przyszłość choćby IKEA – też nie żaden cud, ale chyba lepeiej robią swoje meble. Moje bardzo stare kanapy od IKEA ciągle żyją i to dobrze. Myślę, że tak długo jak będzie popyt na tańsze produkty made in poland, tak długo… Czytaj więcej »

SpeX

W IKEA też możesz trafić na towary “Made in People’s Republic of China”. Ja mam taką lampę z IKEA/Chin

Helena36

CZEŚĆ …… MAM TAKĄ SAMOM SYTUACJE. Kanapę kupiłam 29 marca2008r kosztowała mnie 800 zł które wyrzuciłam w błoto.Już pierwszego dnia już trzeszczała przy przewracaniu się na bok,a od siadania zrobiła się dziura wgniecenie w miejscu siadania. W Lipcu byłam zgłosić reklamacje!.Wczoraj przyszli do mnie panowie po interwencji w sklepie której musiałam gonić i prosić żeby przyszli bo ona coraz bardziej się psuja.W sklepie zaraz nerwówka jakbym chciała od nich nie wiem co a ja tylko się domagałam żeby przyszli do reklamacji.W końcu przyszedł ten dzień i zaczęło się,Mości panowie skoczyli na mnie że źle użytkowałam ją.Według ich to popsułam ją… Czytaj więcej »

Blog Szumana

skutek uprawiania seksu w sposób niewłaściwy :)Historii wadliwej wersalki ciąg dalszy. Niecały miesiąc temu w salonie firmowym Abra w Dębicy, na ulicy Rzeszowskiej 131, reklamowaliśmy wadliwą, niemal nową, wersalkę. Wersalka Hip-Hop zbudowana nie na trady

Blog Szumana

skutek uprawiania seksu w sposób niewłaściwy :)Historii wadliwej wersalki ciąg dalszy. Niecały miesiąc temu w salonie firmowym Abra w Dębicy, na ulicy Rzeszowskiej 131, reklamowaliśmy wadliwą, niemal nową, wersalkę. Wersalka Hip-Hop zbudowana nie na trady

mt3o

Co robić? Zainteresować problemem wyborczą/der dziennik/nasz dziennik i odpowiednie instytucje demokratyczne mające na celu wspieranie obywatela w takich chwilach (uokik i podobne). Czarny PR więcej będzie tą firmę kosztować, niż uznanie reklamacji.

szuman

[b]mt3o[/b], jeśli nie uwzględnią reklamacji, to tak właśnie się zrobi. Póki co trzeba czekać na pismo od nich, od którego jeszcze przysługuje odwołanie. Takie sranie w banię na nerwach granie.

Helena36

Na nerwach to oni mi grają bo śmieją się w twarz mi i powiedzieli ze mam iść do praw konsumenta to sobie zgłosić.Mieli przyjechać w tym tygodniu zabrać stelaż na te ich testy i dalej ich niema.Mam już dosyć się z użeraniem z nimi.Ale już wiem że nie kupie w żadnym ich sklepie a u mas to oni już maja dużą sieć sklepów z rożnym sprzętem nie tylko łóżka,w małym mieście to jest już plaga jego.Będę musiała kupić inne ale mam nadzieje ze to mu bokiem wyjdzie wcześniej czy później.

Helena36

Moja kanapę musiałam spłacić ale wcześniej ją wyrzuciłam te wersalki są to kitu .Ludzie nie kupujcie tego diabelstwa teraz spłacam następną ale jestem zadowolona z niej.To jest normalne łózko masywne i stelaż ma OK.A Z TYM NIC NIE WYGRAŁAM MOJA WINA I JUŻ ICH NIE OBCHODZI CO Z NIĄ ZROBIĘ .

eli

czy możecie napisać jak zakończyła się wasza batalia z ową firmą, niestety mam taki sam problem a po przeczytaniu komentarzy już teraz zaczynam mieć nerwy

szuman

[b]eli[/b], całą historię naszej kanapy przeczytasz tutaj: [url=http://www.szuman.eu/plugin/tag/meble]KLIK[/url]. W skrócie zaś: po odwołaniu od nieuznnia reklamacje, reklamację uwzględniono i dostaliśmy nowy, wzmocniony przez producenta stelaż – jest cięższy i parę rurek więcej ma, ale za to nic ię już nie psuje :)

monik

witam zakupiłam szafe w abrze wrzesniu 2008 przywieziono mi ja około godz 22.30;/ kartony w nienaruszonym stanie..no ale przy skladaniu wyszlo najaw ze czesc blatu w ktorym jest szyna jest nie zbita ale chamsko wyrwana ..bez zadnych wiorow elegancko wyrwane i zapakowane… no to co do reklamacji 2 dwa miesiace czekalismy mna reklamacje po czym pani zadzwonila i powiedziala ze przywzieli ta czesc i mozemy pojechac do sklepu i ja odebrac?? my;/ no ale to nie byla ta czesc po czym stwierdzilismy ze to pierd..i ktos znajomy nam to naprawil gorzej jakby lustro bylo zbite od tej szafy;/ odzewu do… Czytaj więcej »