Złodziej życia / Taking Lives

Złodziej życia
Złodziej życia

A było to tak: wtorkowy wieczór, zasłonięte okno, wygodne wyro, pierożki z borówkami by teściowa, luz i relax przy filmie zarekomendowanym przez Szmaygera. “Złodziej życia”, to thriller z niejaką Angeliną Jolie w roli głównej… w sumie to był pierwszy świadomie przeze mnie oglądany film z nią w jakiejś roli. Do tej pory tą panią kojarzyłem jedynie ze spamem na forach i w komentarzach na blogach. Spamboty ją lubią, więc myślałem, że to jakaś cycolina w platynowej peruczce, z cyckami w 90% z silikonu, z których każdy ma objętość większą, niż mój piwny mięsień za lat kilkanaście. A tu patrzę i widzę: zwykła laska o przeciętnej urodzie, a nie żadne cudo powstałe w wyniku ekstremalnego tuningu w klinikach chirurgii plastycznej. W sumie z cyckami nie pasowałaby do tej roli, ale ciiiii, dam już jej spokój, bo przecież wpis jest o filmie :)
Moja ocena to jakieś 8/10. Były momenty, kiedy mimowolnie mocniej zaciskałem pięści i spowalniałem oddech, ale nie brakowało też motywów wywołujących uczucie podobne do deja vu.
Film zaczyna się na wysokich obrotach: morderstwo popełnione przez typka o buzi niewiniątka (istny cherubinek, wyglądał, jakby przez całe życie dostawał baty od własnego cienia i jeszcze musiał go za to przepraszać) na nowo poznanym kolesiu. Podobało mi się ujęcie tuż przed sceną zabójstwa: stoi taka długowłosa łajzunia w okularach, lecz w jej twarzy z bliska widać coś niepokojącego: przez głowę przebiega myśl “on jakiś dziwny”. I pierdut: kolega kaput.Mam wrażenie, że twórcy filmu zdecydowali się nie oszczędzać na motywach zaskoczenia. Pojawiają się one do samego końca, niektóre są typu przewidywalnego, ale generalnie całość jest tak skonstruowana, że niczego do końca nie można być pewnym. Dodatkowo sam się zaskoczyłem, kiedy zatrzymałem film (przerwa na pierogi): byłem przekonany, że to już końcówka filmu, a tak wcale nie było; zatrzymałem film w miejscu, w którym śmiało mógłby się skończyć… A do końca pozostał jeszcze spory kawałek :)
Cóż, obejrzenie “Złodzieja życia” z pewnością nie jest stratą czasu. W sumie można by rzec: klasyczny thriller z psychopatą i FBI, ale są też motywy dość odważne. Odważne w znaczeniu: szokujące/rysujące/dołujące/wywołujące inne silne emocje (zależy kto jak reaguje). Twórcy filmu jednak nie poszli na całość i po paru scenach niejako uspokajają, jak gdyby w obawie przed masowym zbulwersowaniem się widzów :)
Film ten polecam obejrzeć. Kto tego jeszcze nie zrobił, niech nie czeka. Produkcja datowana jest na rok 2004.

Subskrybcja
Powiadom o
guest

16 komentarzy
Wbudowane komentarze zwrotne
Pokaż wszystkie komentarze
SpeX

Ooo i taki życie bloga lubię:> Co dzień wpis :D Dawno takiego ruchu tu nie było.

A co do filmu, nie przepadam za takimi filmami bo są za przewidywalne (zabójstwo, śledztwo, kara).

Ale za to zaciekawiłeś mnie tym tą pauzą, lubię takie niejasne filmy. Ostatnio z takich nie kończących się filmów jako oglądałem to był Wanted – Ścigani. Z 2 razy zdawało mi się iż to już koniec filmu, a co ciąg dalszy.

przemo

Ale ty “normalne” filmy oglądasz Szuman :) Mam ostatnio trochę więcej czasu i zabrałem się za nadrabianie zaległości z klasyki kina japońskiego jak Kenji Mizoguchi, Masaki Kobayashi, Kon Ichikawa i tak dalej. Się kumple pukają w czoło na takie filmy – ale cóż, taki żywot filmoznawcy. Ale nie polecam ich bo na to trzeba mieć specjalnie wyrobiony smak ;) Za to z takich “normalnych” filmów tzn. o szerokim targecie proponuję ci “Shooter” – sensacyjny, “Sekretne okno” thriller psychologiczny z Johnym Deppem czy, o właśnie, początkowo nie dałem się przekonać bo to film o kobietach więc wydawało mi się że nuda,… Czytaj więcej »

SpeX

@przemo, a [b]Red Room 2[/b] widziałeś? Czy to nie twój gust?

SpeX

@przemo, mam małą prośbę, czy byś nie pociął mi grafikę na szablon pod WordPressa?

Bo po twojej stronie widzę że masz talent do programów graficznych (fajne art z szuflady :> )

przemo

Red Room 2 – to pytanie podchwytliwe? Nie, takich chorych filmów nie oglądam :D Pisząc “zaległości z klasyki” miałem na myśli raczej czarno-białe kino okresu klasycznego czyli lata 50/60 te. Coś jak “Siedmiu samurajów” Kurosawy.

(Szablon WordPressa- niezbyt bawi mnie cięcie czegokolwiek, to mało inspirujące zajęcie, a w cięciu pod cmsa jak wordpress moje doświadczenie jest zerowe)

szuman

[b]Spex[/b], chyba wracam do formy ;) Ty też mnie zaciekawiłeś i “Ściganych” na pewno obejrzę, może w tym tygodniu jeszcze :)

[b]Przemo[/b], śmiej się, śmiej :P aż takim kinomanem nie jestem, bym grzebał w różnych gatunkach z różnych zakątków świata ;) Zaintrygowałeś mnie warunkiem “posiadania specjalnie wyrobionego smaku” – postaram się sprawdzić siebie pod tym kątem. Polecisz coś?

przemo

Haha, pytasz się japońskiego freaka, o kinie japońskim zamierzam pisać pracę magisterską ale do tego sporo czasu zostało. Niestety większość ludzi kojarzy kino japońskie głównie z amerykańskimi przeróbkami horrorów typu Dark Water czy te całe Klątwy a prawdziwa Japonia to są filmy: Kurosawa oczywiście, Kenji Mizoguchi, Kon Ichikawa, Masaki Kobayashi, Nagisa Oshima, Shohei Imamura, Yasujiro Ozu itd. czyli filmy głównie z lat 50, 60, 70 Ostatnio oglądałem Harfę Birmańską (Biruma no tategoto) Kona Ichikawy z 1956 i zrobił na mnie wrażenie ale nie wiem czy uda ci się ten film dostać. A na początek może bardziej znane filmy jak: “Siedmiu… Czytaj więcej »

Ditta

Filmu nie widziałam, ale chyba się skuszę ;)
a po 2 – Angelina Jolie, to moim zdaniem (być może skromnym, ale jednak Moim) jedna z najpiękniejszych kinowych kobiet.

Ditta

A z japońskich filmów, całkiem niezły: “Wiosna, lato, jesień, zima i… znowu wiosna”.

SpeX

[b]@przemo:[/b] faktycznie klasyki, bo wszystkie czarobiała, a jak lubię niektóre ich produkcje (i raczej nie horrory) to jednak preferują te w 3 kolorach ;)

przemo

@Ditta: “Wiosna, lato (…)” to świetny film, jeden z moich ulubionych. Tyle że nie japoński a koreański (reżyser: Kim Ki-Duk ) :P

Ditta

@Przemo, być może :) w każdym razie jakiś czas temu brałam udział w 6dniowym “festiwalu filmowym” i ten tytuł mi utknął w pamięci, chociaż było jeszcze kilka innych dobrych filmów

szuman

[b]Przemo[/b], już się przekonałem, że łatwo nie będzie tych filmów zdobyć, ale któyś z wymienionych przez Ciebie klasyków zdobędę… :)

[b]Ditta[/b], ad. a po 2: dla mnie przeciętna, bo ładniejsze widuję na mieście :) Mnie interesuje wpasowanie się aktora w rolę i jego gra, a bardzo dużo do powiedzenia ma armia stylistów, charakteryzatorów i takich im podobnych :) Taka Paris Hilton to chyba płaci z możliwość wystąpienia w jakimś filmie, bo gra cienko i albo ginie na samym początku filmu, albo jest na początku, później na końcu pojawia się, by zginąc :)

SpeX

[b]szuman[/b]@Przemo, na jakie filmy się napaliłeś? Bo może mam na nie jakieś namiary. A może i sam przy okazji oglądnę :>

Ditta

, eejjjj, KOGO Ty porównujesz do Angeliny??!! Paris Hilton..!! Marcin.. no proszę Cię..

szuman

[b]SpeX[/b], na którykolwiek z wymienionych przez Przema :)

[b]Ditta[/b], nie porównuję, tylko stawiam jako dwa przeciwieństwa: AJ potrafi grać i to mnie inetersuje, a nie jej uroda. Paris na tym samym poletku nie nadaje się do filmów i kropka :) Kasiu :)