Amityville i Zielona Mila – obiad z mikrofalówki ;)

Mrożone frytki i odgrzewany sznycelek – tak mi się z głupia podsumowało te dwa tytuły :) “Zielona Mila” jest jak frytki z zamrażarki: Stephen King napisał książkę (obrał i pokroił ziemniaki), którą po jakimś czasie pewien jegomość sobie zekranizował (wyjął te frytki z zamrażarki i usmażył). Z kolei sznycelek aka. “Amityville” był już wielokrotnie odgrzewany, podgrzewany i smakowany przez wielu na przestrzeni lat wielu. Pierwsza wersja “Amityville” została nakręcona 29 lat temu (1979) i na swój remake czekała 27 lat. W międzyczasie powstało też 7 innych filmów opartych na motywie pierwowzoru, dlatego ten sznycelek wytrawnym smakoszom może wydać się nieco przeżuty ;) Ok, czas na krótką i, jak zwykle, subiektywną recenzję ;)

Zielona mila i Amityville - recenzja
Zielona milaZielona Mila to dla każdego kinomaniaka wspaniała, trzygodzinna uczta. Serio. Coraz trudniej znaleźć kogoś, kto tego filmu jeszcze nie widział – i bardzo dobrze. Wielu o “Zielonej Mili” mówi, że jest to najlepszy film, jaki w życiu widziało, a pozostali zaliczają go do jednego z najlepszych. A ja? Ja ten film pokochałem nie znając nawet jego tytułu :) Po prostu: kiedyś tam włączyłem sobie do śniadanka HBO i akurat ten film leciał. Oglądałem, bo i tak nic lepszego bym nie znalazł o tak wczesnej porze. Film się skończył, a ja jeszcze długo byłem pod jego wrażeniem. Wtedy dopiero zerknąłem do gazety z programem, by poznać jego tytuł, a o tym, że jest to ekranizacja powieści Stephena Kinga dowiedziałem się po paru (2-3) latach, gdy stałem się fanem tego pisarza. King doskonale potrafi manipulować emocjami, budować i utrzymywać napięcie: można by go podejrzewać o to, że w trakcie pisania po pierwsze, drugie i trzecie myśli o reakcjach, jakie u czytelnika wywoła każdym kolejnym akapitem. W filmie też to czuć, choć to tylko namiastka tego, co na papierze. Oglądałem parę filmów opartych na przeczytanych przeze mnie powieściach Kinga: choć filmy były zajebiste, to i tak nie umywają się do książek.
O czym jest ten film?. Historia skazanego na śmierć (za zabójstwo dwóch białych dziewczynek) murzyna, Johna. John posiada niezwykłe zdolności uzdrawiania – ale nie tylko. Szefowi więziennej straży, Paulowi, w niezwykły sposób przedstawia swoją wersję wydarzeń dotyczących śmierci wspomnianych dzieci. Paul staje się jego sprzymierzeńcem, ale…
Ten film trzeba obejrzeć!

AmityvilleAmityville – chciałbym ten film zobaczyć najpierw w najstarszej wersji. To trochę tak, jak z samochodami: młodszy rocznik jest technicznie doskonalszy, ale to właśnie starocie mają tą tzw. duszę ;) Jestem ciekaw, jak twórcy pierwowzoru “na świeżo” przelali na filmowe taśmy to, co naprawdę wydarzyło się w miasteczku Amityville przy Ocean Avenue 112. Jak już wspomniałem, film jest oparty na faktach autentycznych i dlatego sprawia wrażenie, jakby był ekranizacją jakiegoś dzieła Stephena Kinga (King stara się czynić swoje historie jak najbardziej wiarygodnymi: stąd mało potworów, a dużo emocji i psychozy). Historia z Amityville właśnie taka jest: zwykłe miejsca, zwykli ludzie + to, w co wierzymy (np. zaburzenia psychiczne, emocjonalne, życie pozagrobowe) – innymi słowy przepis na doskonały film grozy :) Film ten najbardziej spodoba się tym, którzy w horrorach cenią sobie przede wszystkim napięcie, wyczekiwanie i prawdopodobieństwo wydarzeń.
O czym jest ten film?: jak już pisałem, film powstał na bazie autentycznej historii, która rozegrała się 14 listopada 1974 przy Ocean Avenue 112. Piękny dom w pięknym miejscu, w nim mieszka sobie siedmioosobowa rodzinka, której historię znajdziecie tutaj. Po tragicznych wydarzeniach dom zostaje wystawiony na sprzedaż za niewiarygodnie niską kwotę. Dom żyje własnym życiem oraz tragedią, jaka tam się wydarzyła i najwyraźniej marzy się mu powtórka ;)
Również polecam!

Subskrybcja
Powiadom o
guest

8 komentarzy
Wbudowane komentarze zwrotne
Pokaż wszystkie komentarze
przemo

Amityville – nie widziałem ale spróbuję dostać i obejrzeć, dobry horror to rzadkość bo albo nie straszą jak należy albo straszą ale w bardzo złym stylu ;)

Zielona mila – bardzo dobry film który też polecam, mnie nie podobały się w nim tylko religijne motywy objawienia, uważam że można to było zrobić bardziej uniwersalnie ale podobno w książce ten motyw i tak jest wyraźniej zarysowany. Z ekranizacji Kinga polecam przede wszystkim Skazanych na Showshank – film podczas którego miałem łzy w oczach, piękny nastrojowy. Z trochę starszych klimatów Kingowe “Lśnienie” w mistrzowskiej reżyserii Kubricka (klasyk kina, reżyser “Mechanicznej Pomarańczy”)

SpeX

Zielona Mola – tez oglądałem i również film mi się podobał.
Skazanego na Showshank nie oglądałem, ale chyba sobie poszukam. Po głowie chodzi mi jeszcze jeden skażany (nie Prison Breake) ale na Shajen czy coś takiego. Jest coś takiego?

Ja za to ostatnio oglądałem “2012 Doomsday” i film jest okropny. Jak ktoś się skupi oglądać ten film i nagle poczuje iż zrobił największy błąd w życiu to spokojnie może go wyłączyć. Ja się niestety męczyłem do końca.

SpeX

No w końcu blog wchodzi na dwójkę. :>

popek

z horrorów mogę polecić japoński horror “The Grudge” (Klątwa) xD Oglądałem go pare razy i za każdym razem robiłem w gacie xD No i “The Ring” jak ktoś nie widział xD

XaverY

nie mam specjalnie ulubionego filmu, ale bardzo podobał mi się “Apollo 13” :) Najbardziej ujmująca w tym filmie jest prostota ludzkich uczuć, która moim zdaniem została doskonale ukazana! Nic tego nie przebije :)

rav

“Zielona Mila” – wspaniały film! Oglądałem kiedyś w TV.

Amityville raczej nie obejrzę, chyba, że ktoś ze znajomych będzie miał :)

rav

“Zielona Mila” – najbliższ piątek, godz. 20:00 bodajże, TVN ;)

Buntowniczka16

Hm….zielona mila baardzo wzruszający..film..a ten horror jeden z ulubionych..polecam tez tego prawdziwo historie…