Marzenia na smyczy

Marzyć każdemu wolno i chyba każdy z tego przywileju korzysta. Wielu z nas wiele poświęca, by choć jedno ze swych największych marzeń spełnić. Ale nie zawsze spełnione marzenie sprawia nam radość. Słyszałem kiedyś takie powiedzenie: “Nie miała baba kłopotu, kupiła sobie świnię” ;) Słyszałem je jako komentarz do sytuacji pewnego człowieka, który za ciężko zarobione pieniądze zafundował sobie koszmar.

Ten facet marzył o samochodzie. Nie byle jakim. Nie pamiętam, co to za fura była, bo działo się to, kiedy jeszcze dzieciakiem byłem, ale był to naprawdę niesamowicie drogi samochód. Ten facet, który o tym samochodzie marzył, zdecydowanie przepłacił.Ten facet marzył o samochodzie. Nie byle jakim. Nie pamiętam, co to za fura była, bo działo się to, kiedy jeszcze dzieciakiem byłem, ale był to naprawdę niesamowicie drogi samochód. Ten facet, który o tym samochodzie marzył, zdecydowanie przepłacił.

Koszmar tego pana i jego rodziny zaczął się w chwili, kiedy ów pan u krewniaka (czy przez krewniaka – już nie pamiętam) dostał bardzo dobrze płatną pracę. Facet poczuł szansę na spełnienie swojego marzenia wiszącego do tej pory w formie plakatu na ścianach jego warsztatu. O ile w większości przypadków standard życia takiej rodziny poprawiłby się, o tyle w tym przypadku zaczęła sie wegetacja.

Niesamowitym sknerą stał się gość. Odmawiał nie tylko sobie, ale i swojej rodzinie. Możliwie każdą zarobioną złotówkę odkładał na zakup swojego wymarzonego samochodu. Nawet nie zauważył, kiedy jego żona poszła do pracy. Nie mogli liczyć przecież na żadne świadczenia socjalne, bowiem facet zarabiał kilka razy więcej, niż średnia krajowa. Żona harowała na życie, a on supłał sobie pieniążki na samochód.

Wreszcie go kupił. Wspaniałą, lśniącą limuzyną podjeżdżał w niedzielę pod blok i zabierał rodzinę do kościoła. Niedzielne przedpołudnie było jedyną okazją, by zobaczyć jego samochód, który faktycznie wzbudzał zazdrość i na parkingu wśród innych samochodów wyglądał jak sztaba złota pośród cegieł. Mało kto dostrzegał przygnębienie na twarzy jego żony, dziwną obojętność jego dzieci, którym bardziej niż samochód imponował zachwyt ich rówieśników. Nikt z jego rodziny nie wyglądał na zadowolonego, nawet on sam.

Wkrótce na osiedlu zaczęło się szeptać o planach rozwodowych, co do których żona owego faceta poradziła sie zaufanej sąsiadce. Sąsiadka jednak nie dochowała tajemnicy i wnet całe osiedle gadało o problemach rodzinnych tej kobiety. Rozwód stał sie faktem. Nikt jednak o niczym nie wiedział, dopiero była teściowa jegomościa z samochodem uchyliła rąbka tajemnicy.

Facet był nie do zniesienia. Jeden Bóg (i on sam) wiedzieli, gdzie ten samochód parkuje. Gość miał obsesje na punkcie tego samochodu: trzymał go w jakimś ściśle tajnym miejscu, w nocy nie spał obawiając się o swój samochód, pod blokiem nigdy samochodu nie zostawiał z wyjątkiem niedzieli, kiedy z rodziną paradował do kościoła. Więcej czasu spędzał z samochodem niż z rodziną drżąc o to, by ktoś tego cacka nie porysował, nie mówiąc już o kradzieży.

Jakiś czas minął od dnia, kiedy z żoną się rozstał. Samochód nie sprawiał mu już tej dzikiej radości. Żadnej satysfakcji z przewiezienia rodziny do kościoła, żadnej satysfakcji z zazdrości innych. Został sam z samochodem. Nic się nie zmieniło: nadal za cień robiła mu obsesja. Ucichło o nim do czasu, kiedy zaczął pić. Nie wiadomo kiedy pozbył się samochodu, nie wiadomo kiedy stracił pracę. Stał się wrakiem. To było zbyt wielkie marzenie, jak na takiego człowieka. Mimo wszystko spełnił je.

Gdyby pomyślał, że sam zakup takiego samochodu, to połowa szczęścia. Druga połowa to utrzymanie samochodu. To drugie okazało się nieosiągalne. Na taki samochód nie każdy sobie może pozwolić. Trzeba mieć zaplecze, aby to spełnione marzenie było szczęściem, a nie przekleństwem. Taki samochód jest dla kogoś z własnym, dobrze zabezpieczonym domem z garażem, a nie dla dorobkiewicza na niepewnym fundamencie.

O co mi chodzi? Marzyć jest pięknie. Spełnić swoje marzenie wręcz cudownie. Ale trzeba wiedzieć, jak i o czym marzyć. Nie sztuką jest przeskoczyć poprzeczkę… sztuką jest po tym skoku bezpiecznie wylądować.

Subskrybcja
Powiadom o
guest

5 komentarzy
Wbudowane komentarze zwrotne
Pokaż wszystkie komentarze
kasia_pe vel. ditta

w ciagu kilku ostatnich dni zobaczylam rzeczy kilka, ktore zmienily moje wyobrazenie o ludziach, ktorzy sa wokol.. heh.. wlasciwie nie kilku dni, tylko miesiecy. zaczelo sie w lipcu, kiedy pisalam prace z kulturoznawstwa, pozniej byla gazeta krakowska i “hip hop non stop” – czy jakos tak.. ostatnio paru chlopcow w kapturach, ktorzy wrzucili pare groszy w puszke.. mile zaskoczenie, ktore pokazuje, ze sa LUDZIE na tym swiecie. :) MŁODZI ludzie czesto slysze jacy to jestesmy zli i niedobrzy, nasze pokolenie zepsute do granic mozliwosci.. byc moze czesc, ale nie wszyscy. heh, lubie tu wejsc i poczytac to, co piszesz :)… Czytaj więcej »

szuman

zapachniało mi tu komplementem i… pierogami :D

kasia_pe vel. ditta

..no i bedzie jeszcze mi wypominal..pierogi..
yhyhyh
a “hip hop top” bylo :D:D:D

szuman

a wyobraź sobie, moja droga, że przechodziłem dziś koło twojego bloku… :) ale zachowałem spokój, bo wiem, że pierogi będą, bo to pisane w księgach przeznaczenia! :) nie wywiniesz się od garów :D

Michał

Ciekawa historyjka, ale poza marzeniami dotyczy też faktu jak nagła zmiana finansowa w postaci bogacenia się wpływa na ludzi, a przynajmniej niektórych.