Instynkt Ubuntu – zepsułem scenariusz ;-)

Przecież nie tak miało być. Przez kilka minut z niedowierzaniem wpatrywałem się w monitor, klikałem w kolejne linki i nie wiedziałem, co o tym myśleć. Konfiguracja połączenia z netem przez PPPoE w Ubuntu okazała się być mniej kłopotliwa niż w Windows XP. Tego w życiu nie spodziewałbym się. Ubuntu 6.06. Zamówione w paczuszce z dostawą do domu. Leżało na półce, jedną płytę dałem Draqu’owi, zostały mi cztery. Nie instalowałem, bo Ubuntu chciałem używać głównie do buszowania po internecie, a na przeszkodzie stała skomplikowana konfiguracja połączenia internetowego. Mój dostawca uwierzytelnia komputery za pomocą PPPoE (Point-to-Point Protocol over Ethernet).Nie zamierzałem instalować Ubuntu, poza tym zraziłem się do Linuxów, kiedy kilka miesięcy temu zainstalowałem Mandrake 10.1 z bootloaderem Lilo. Lilo wyświetlał mi na liście systemów Windowsa, ale na tym się kończyło, bowiem za każdym razem uruchamiał Mandrake. W Mandrivie (następcy Mandrake ponoć nie ma żadnych problemów, ale… ). Wraz z Ubuntu instaluje się GRUB (ta sama misja, co Lilo). Ubuntu lepiej wykrywa sprzęt i ponoć generalnie jest lepsze na początek.

Prawdę mówiąc zamierzałem zacząć od Suse, ale skoro mam to Ubuntu, zdecydowałem się jednak wyciąć kawałek dysku i podarować go Ubuntu. Przekopałem dziesiątki wątków na forach dyskusyjnych w poszukiwaniu najprostszego rozwiązania dla konfiguracji PPPoE na Ubuntu. I nie znalazłem nic prostego: wszędzie sprawę rozwiązywały kolejne pliki, które należało ściągnąć lub setki linijek kodu, które należało umieścić w nowo utworzonym pliku. Przerażało mnie to trochę, bo przecież jedyne co potrafię z Linuxem, to zainstalować go i włączyć jakąś systemową gierkę :D
Do odważnych świat należy.
Odpisałem adresy IP z połączeń na Windowsie i postanowiłem spróbować, bo już nieraz po omacku znajdowałem rozwiązania, których nigdzie nie mogłem znaleźć. Wpisałem co trzeba i gdzie trzeba, aby komputer był widoczny w sieci i zacząłem szukać wszystkiego, co związane z PPPoE. O dziwo znalazłem bardzo dużo plików z tym ciągiem znaków, więc postanowiłem spróbować: polecenie sudo pppoeconf (chyba tak – nie jestem pewien) wywołało konfigurator połączenia przez PPPoE: wpisałem nazwę użytkownika, hasło i w kolejnych okienkach, nie czytając co pisze, klikałem „OK”, aż w końcu informacja, że jestem połączony z internetem.

Odpaliłem preinstalowanego Firefoxa, startowa strona, to powitanie w Ubuntu. W historii wpisywanych adresów miałem adres Google, bo wcześniej już próbowałem (z marnym skutkiem), a teraz… otworzyła mi się strona z Google. Szok. Nie wierzę: wpisałem „szuman wudeka” – są wyniki. Klikam w tytuł swojej strony i wchodzę na nią. Największa radość ostatnich dni :D Gdybym kombinował kierując się radami z forów, to nieprędko skonfigurowałbym to swoje połączenie. Jestem dumny i zajebiście zadowolony :D

Po kilku godzinach użytkowania Ubuntu wyrobiłem sobie nowe zdanie o nim: jest lepszy. Nie mówię tego z przekonaniem, ale przypuszczam. Bez najmniejszych problemów wykrył moją kartę dźwiękową Creative Sound Blaster Live 24 Bit BOX, konfiguracja połączenia z internetem jest mniej skomplikowana (!) i obsługa wydaje się także łatwiejsza. Wiecie gdzie leży problem? Problem leży w tym, że jesteśmy wychowywani na Windowsach! Linux to inna filozofia, inne myślenie, a Ubuntu już na starcie mnie zaskoczył (pomijając fakt, że 100% za darmo): aplikacje, które w Windows trzeba dodatkowo instalować, łatwiejsza konfiguracja połączenia z internetem, sterowniki, a robienie zrzutów ekranowych, to po prostu bajka: wystarczy kliknąć PrintScreen – otwiera się małe okienko, które pyta pod jaką nazwą i z jakim rozszerzeniem chcemy zapisać nasz plik: żadnych programów graficznych i Ctrl+V :-)

Najchętniej, to już chciałbym rozpocząć zgłębianie tajników Ubuntu, ale niestety nie dziś. Minusem jest to, że mimo wyboru Polskiego interfejsu nadal mam większość komunikatów po angielsku (więcej niż w wersji Live), ale z czasem na pewno sobie z tym poradzę. Zainstalowałem sobie już Mozillę Thunderbird (przyzwyczaiłem się), kolejnym programem będzie Opera, a później XMMS (odtwarzacz muzyczny), bo te dwa systemowe niezbyt mi podeszły ;-) Oto dwa zrzuty mojego Ubuntu 6.06 :D Niby standard, ale własny i niedługo będzie bardziej spersonalizowany :-)

Ubuntu

Ubuntu

Subskrybcja
Powiadom o
guest

4 komentarzy
Wbudowane komentarze zwrotne
Pokaż wszystkie komentarze
$ta$ek

powodzenia w konfiguracji :D

Halszczak

linux rulez :D abo jakoś tak się to pisze, korzystałem z wcześniejszych wersji (ostatnia to 5.x coś tam), jedyny ze znanych mi linuxów, który bezproblemowo połączył się przez wlan.
powodzenia w użytkowaniu

szuman

a u mnie pierwszy, który w zasadzie prawidłowo wykrył mi sprzęt :) Myślę, że szybciej się na niego przeprowadzę niż myślałem, ale i tak nie zrezygnuję z Windowsa XP, bo programy do robienia muzyki, których używam nie mają swoich odpowiedników na Linux’a. Ale wygodnie mi sie siedzi na Linuxie :-) A tak spytam: teraz masz Windowsa czy jakąś inną dystrybucję linuxa?

Artur

teraz to dopiero znalazłem. Musisz przyznać że na początku to kiepsko wygląda..!!!
Ale jak się trochę popracuje nad wyglądem to jest w dechę :D:D
Tak przy okazji to WESOLYCH ŚWIĄT I MOKREGO LANEGO… :D:D :P