Nie tak dawno pisałem na blogu, że jaja mi zbrzydły: nie mogłem na nie patrzeć, wąchać, a co dopiero jeść. To był dla mnie koszmar – nie zjeść juz nigdy jajka w sosiku tatarskim… :/ Ale życie nie jest aż tak brutalne i sprawiło mi miłą niespodziankę: jaja znów mi smakują! Dziś jadłem :) Choć nie od razu wiedziałem co jem ;)
Zawołali mnie na obiad, a ja akurat byłem zajęty. Poszedłem do kuchni, zabrałem talerz i przyniosłem go to pokoju, gdzie dalej wlepiając gały w monitor jadłem. W pewnym momencie pod oknem zagwizdał kumpel: wyszedłem na okno, powiedziałem, że nigdzie nie idę i z powrotem siadłem przy biurku. Patrzę, a tu barszcz biały, a w nim pływają jaja! A ja je jem! Nie wierzyłem własnym oczom i mimo, że już kilka zjadłem, kolejne jajko wszamałem z obawami, że zaraz wypluję i pójdę rzygać… Ale nic takiego się nie stało – jaja znów mi smakują! Życie jest piękne… :D Jutro na śniadanie jajecznica!!! ;-)
Ale Ty masz FAJNIE !!!!!!!!!!!!! :))))
zeby na swiecie bylo tylko takie problemy to swiac byl by lepszy
uff… cieszę sie bardzo bo zaczynałam się o Ciebie martwić :P