Jakim samochodem jechać do ślubu?

Samochód, którym poruszaliśmy się na trasie: rezydencja młodego – rezydencja młodej i z kościoła do lokalu dosłownie “zrobił nam wesele”. Bez niego na pewno zaproszenia byłyby inne, na pewno suknia młodej mogłaby być inna, a i najprawdopodobniej byłyby inne kolory detali, kwiatów itp. Nasz ślubny rydwan na całość wesela wywarł na tyle duży wpływ, że śmiało możemy porównać go do sali, w której odbyło się wesele.

Do ślubu pojechaliśmy maleńkim, przeuroczym i wspaniale utrzymanym Fiatem 500. Piękny, głęboki czerwony lakier, lśniące liczne chromowane elementy, nowiutka biała, skórzana tapicerka oraz bielutka kierownica, a do tego odsuwany dach w czarno-białą szachownicę i wiklinowy, prostokątny koszyk z tyłu (na klapie komory silnika). Całości dopełniały koła i białe obręcze (tzw. dyplomatki) na czarnych, maleńkich oponach.

Reakcje absolutnie wszystkich przechodniów na widok tego samochodu były takie same: duże zainteresowanie i bardzo szerokie uśmiechy. Te uśmiechy dostarczały nam takich pokładów pozytywnej energii, że trudno to słowami opisać! Każda chwila jazdy tym samochodzikiem potęgowała wspaniałość naszego dnia! Radość, uśmiechy, szczęście, machanie do przechodniów, kierowców i pasażerów mijanych samochodów, odmachiwanie przez nich… Spodziewaliśmy się zainteresowania przechodniów, ale nie sądziliśmy, że będzie ono aż tak duże i tyle nieznajomych buzi się do nas szeroko uśmiechnie :) Bo o uciesze naszych gości pisać chyba nie trzeba :)

Czym kierować się przy wyborze samochodu?

Wyszliśmy z założenia, że jeśli już w budżecie weselnym przewidzieliśmy wydatek na samochód, to niech to będzie samochód taki, jakim nigdy byśmy się nie przejechali, gdyby nie nasz ślub właśnie. I niech to będzie nasza przejażdżka! Ta pierwsza wspólna małżeńska przejażdżka ma być nasza, a więc jedźmy sami!

Przeglądając i odkładając do zakładek kolejne oferty samochodów bez szofera (młodzi kierują sami) trafiliśmy w końcu na ogłoszenie: Fiat 500. Cudowny, czerwony, piękny, wspaniały, wolny w naszym terminie, wypieszczony, dopieszczony i spragniony pieszczot od kolejnych ludzi – w tym nas. Prawdziwy rarytasik, cukiereczek taki :) To było TO! Od razu poczuliśmy, co w kwestiach organizacyjnych ma być dalej i jak to ma wyglądać. Zaproszenia, winietki, dodatki i wszystkie pierdółki – za sprawą samochodu to wszystko zaczęło się już samo rysować w naszych głowach.

Kolory fiata pięknie zagrały w całości, a sam pojazd wysyłał światu przekaz, że chcemy wesela bez zadęcia, bez kiczu, za to pięknego w swojej skromności i prostocie, dopieszczonego i z klasą. I romantycznego :) Niby to tylko samochód, ale w naszym mniemaniu odegrał ogromną rolę!

Nie opłaca się oszczędzać

Jeśli samochód ma być jednym z bohaterów wesela, to naprawdę nie ma sensu na nim oszczędzać. Czy będzie to 700, 900 czy 1200 zł, to w skali całego weselnego przedsięwzięcia to już naprawdę żadna różnica. Szczególnie zważywszy na to, jakie znaczenie ten wybór ma w perspektywie całości.

Tak, można się zastanawiać, czy płacić jakieś mniejsze kwoty za bardziej popularne samochody, czy dać zarobić komuś prywatnemu z fajną limuzyną, czy też może zwyczajnie poprosić kogoś z rodziny o podwózkę. Jeśli jednak w grę wchodzi taka ozdoba całej uroczystości, to pal licho kalkulacje! Jedyny taki raz w życiu, jedyny w życiu taki dzień, więc zaszalejmy! :)

A dlaczego tak drogo?

Bo utrzymanie samochodu kosztuje. Im bardziej wyjątkowy wóz, tym jest droższy w utrzymaniu. Właścicielowi musi się opłacać taki biznes: zakup, odrestaurowanie, utrzymanie samochodu w takim wspaniałym stanie, podatki i wreszcie jakiś zarobek własny. Trzeba to zrozumieć, zamiast psioczyć “Ło panie, tyle stówek? Śfager zawiezie mnie za flaszkę swoim B5 w TDI” :)

Jeśli – tak jak my – patrzycie na swój przyszły ślub i wesele jak na spójną całość, na którą składa się mnóstwo rzeczy i szczegółów, to bierzcie samochód taki, który najlepiej pasuje do Waszych emocji. Taki, który najlepiej da wyraz temu, jaki dzień Waszego ślubu był w Waszych marzeniach i jakim chcecie, aby był w rzeczywistości. Oparty na szpanie? Na szaleństwie? Na sentymentach? Na uśmiechu? Zasygnalizujcie to samochodem. Czekający przed kościołem i wypatrujący Was goście w pierwszej kolejności zobaczą właśnie samochód, a dopiero po chwili Was.

Czasem nie docenia się roli detali, a przecież to właśnie one tworzą klimat i wpływają na odbiór całości. Nie tylko wesela, ale też np. wnętrz albo kompozycji artystycznych. A wesele – jako całość – też jest kompozycją i trzeba o tym pamiętać. Chyba, że wszystko jedno, byle szybko i mieć z głowy… :)

Subskrybcja
Powiadom o
guest

5 komentarzy
Wbudowane komentarze zwrotne
Pokaż wszystkie komentarze
SpeX

Panie, ja się do tego nie zmieszczę. A co dopiero we dwójkę czy nawet w 4 osoby (tyle było w dowodzie?)

szuman

Panie, to auto z czasów, gdy nie były wymagane pasy (przynajmniej z tyłu), więc z tyłu na leżąco jedna na drugiej dwie osoby się zmieszczą. ;)

Jaworowicz

Dzisiaj super utrzymany uroczy Fiat 500, a za kilka lat do ślubu obecne pokolenie będzie podjeżdżać hulajnogą Fiat 500, swoją drogą super się nią jeździ :)

szuman

O :) A masz jakieś porównanie tej 500-tki do Xiaomi?

Krzysiek

My jechaliśmy Fordem rocznik 1921 ;)
Super przeżycie! Polecam! :)