Planeta Singli 2 – wrażenia po seansie

Się porobiło, że na nowo zacząłem oglądać polskie komedie. Ale to proste: znajomi zaproponowali wspólny wypad do kina na Planetę Singli 2, a że nie 0glądaliśmy “jedynki”, to postanowiliśmy nadrobić zaległość. Żona obejrzawszy zwiastun stwierdziła, że może to być dobre, więc mąż (czyt. ja) kupił na dvd i obejrzeliśmy w domowym zaciszu. Film okazał się być zabawny i na fajnym poziomie, nie gwałcącym logiki i nie przekraczającym granic dobrego smaku – przynajmniej aż na tyle, na ile robiły to typowe polskie komedie ostatnich lat.

Plakat filmu

Planeta Singli 2 jest bezpośrednią kontynuacją wątków z pierwszej odsłony hitu Sama Akina i spółki. Te same gęby, ale ich nowe problemy plus nowe twarze komplikujące życie wszystkich dookoła. Czy wprowadzenie do drugiej części aż tak dużej liczby nowych, a przy tym barwnych bohaterów dalszoplanowych było posunięciem dobrym? Tego nie jestem pewien, natomiast nie będę dyskutował z zasadnością tego posunięcia, ponieważ taka mnogość postaci jest gwarantem, że w filmie dzieje się wiele.

I dzieje się!

Druga część “Planety Singli” na tle pierwszej odsłony zaskakuje bardziej wartką akcją i większą dawką humoru. Ale, jak to często bywa, ilość staje się wrogiem jakości i ta prawidłowość dotyczy także “Planety Singli 2”. Co prawda nie ma tu jakiś wielkich wpadek, ale jednak zabawne momenty są jakoś mniej zaskakujące (bardziej oklepane) i mniej wysublimowane, niż w “Planecie Singli 1”. Ale gęba się śmieje, a po to przecież kręci się komedie.

Licznie zgromadzona w kinowej sali publiczność raz za razem wybuchała gromkim śmiechem, niektórzy z widzów po niektórych scenach jeszcze przez jakiś czas rechotali, bo niektóre dowcipy wymagały czasu, aby w całości się strawić.

Były też momenty, podczas których niejedna chusteczka nasiąknęła łzami. I fajnie, bo to takie dobre dla duszy. Jednak jedna z ostatnich ckliwych scen, dotycząca Marcela – a konkretnie słów, jakie były do niego skierowane – była w moim odczuciu przekolorowana. Jeśli inne “momenty” porównać do nakłuwania serc widzów widelcem, to tą jedną sceną twórcy filmu zamiast sztućca wpakowali w serca widły. W moim odczuciu za mocno pojechali po emocjach i po tym pozostał mi pewien niesmak.

Pod publikę

“Planeta Singli 2” nieco zboczyła z drogi zapoczątkowanej przez poprzednią część i pomaszerowała bardziej w kierunku kina masowego, robionego pod publikę. Sukces “jedynki” musiał bardzo zaskoczyć twórców filmu, którzy zachcieli na tytule jeszcze zarobić i decydując się na nakręcenie “Planety Singli 2” postanowili zrobić film bardziej dla widowni masowej, ochoczo konsumującej kolejne “polskie komedie”. Ponadto “Planeta Singli 2” nie jest ich ostatnim skokiem na kinowe kasy biletowe, ponieważ już w walentynki 2019 na ekrany trafi “Planeta Singli 3”! Pod koniec “dwójki” pojawia się nawet spojler zdradzający, co w trzeciej części hitu się wydarzy.

Po migawkach z “trójki” można spodziewać się wkroczenia “Planety Singli” już obiema nóżkami na drogę typowych, polskich komedii dla mas, czyli już całkowicie ostrej jazdy bez trzymanki. Chciałbym się mylić, ale coś czuję, że tak właśnie będzie. Jakoś te trzecie części hitów lubią być słabiutkie, a najlepszym tego przykładem jest dla mnie inna trylogia Sama Akina: “Listy do M”. No bo tak: pierwsza część “Listów do M” jest fajna i kultowa, druga też spoko, ale trójka, to już pożalsięboże gniot, do którego niezbyt chce mi się wracać.

Właściwie to nie opuszcza mnie wrażenie, że “Planeta Singli 2” ma wypełnić lukę w portfolio świątecznych filmów twórców “Listów do M”, ponieważ tłem “Planety Singli 2” jest Boże Narodzenie, a do tego ten Stuhr i w ogóle to wszystko jakieś takie podobne.

“Planetę Singli 2”, podobnie jak pierwszą część, polecam. Warto obejrzeć i się pośmiać, a te mankamenty, które filmowi wytknąłem, da się wybaczyć. Na tle innych polskich “komedii” “Planeta Singli” i tak daje radę :)

Subskrybcja
Powiadom o
guest

4 komentarzy
Wbudowane komentarze zwrotne
Pokaż wszystkie komentarze
Dawid

Planeta Singli to jedna z najlepszych polskich komedii ostatnich lat. Śmieszy ale bez żadnej żenuy dlatego jest dla każdego. Dzięki za przypomnienie, umknęło mi no a pasuje się wybrać dopóki jeszcze jest w kinach :)

Arek

Polskie komedie skończyły się na Barei i Seksmisji. Jeszcze Machulskiego bym dodał np Killerów i chyba tyle. Dla mnie brytyjski humor rządzi:)

Przemo

Mi od dobrej dekady polskie komedie kojarzą się z damsko-męską romantyczną głupawką, przy której “Chłopaki nie płaczą” to poważny traktat filozoficzny. “Chłopaków” oglądam do dziś i wciąż uważam, że to jedna z najlepszych polskich komedii ever – śmieszną i mądrą zarazem. Rób, to co kochasz, bądź autentyczny, nie udawaj, a będziesz szczęśliwy, niby banalne a jak rzadkie. No i piosenka Grechuty na końcu – idealna. “Planeta singli” – jeśli polecasz to może faktycznie dobre, tylko ta emfaza na relacje damsko-męskie czy romanse, widzoczne już w tytule i na plakatach mnie zniechęca. Nie jestem romantykiem i takie fabuły zwykle mnie nudzą… Czytaj więcej »

szuman

Jeśli masz możliwość, to Planetę Singli zacznij od “jedynki”. Mnie pozytywnie zaskoczyła, choć podszedłem do niej podobnie jak Ty. Dopiero zaproszenie na “dwójkę” skłoniło do obejrzenia pierwszej odsłony. Nie żałuję, dobrze się bawiłem :)