Myśl, patrz i myśl i fotografią wyrażaj siebie

Humanistów przepraszam za tytuł tego wpisu – domyślam się, że zabolało. Musiałem to zrobić, chciałem – bo u mnie „chcę” niemal równoważy się z „muszę”. Komponując tytuł w sposób taki, a nie inny, chciałem/musiałem uzyskać efekt analogiczny do tego, o czym chcę dziś napisać.

Fotografia powinna dotykać. Fotografia powinna skutecznie dotykać, abyś poczuł ją bez względu na stan umysłu. Jeśli śpisz odwrócony do niej plecami, niechaj ona twoje obojętne ścierwo szarpie, gryzie i szczypie. Jeżeli jednak jesteś na nią otwarty, starasz się każdym nerwem chłonąc wszystkie bodźce, jakie do ciebie wysyła, ona winna ci to wynagradzać pieszczotą, subtelnym dotykiem, pocałunkiem… Czasem zmoczyć, jak wodospad, innym razem będąc pojedynczą kroplą wody.

Poranek
Poranek / Olympus e-520 + Helios 44M-4 (58mm, f/3,5)

Fotografia nie może być martwa. Fotografia musi być jak człowiek: żywa i niepowtarzalna. Nie może być efektem odlewu w gotowej formie. Porównywana do człowieka musi być jego dziełem, musi zawierać w sobie pierwiastek swojego twórcy. Jak dziecko. Nie taka prosta sprawa to, bo do ojcostwa trzeba dojrzeć.

Musi przyjść ten moment, by teoretyczną wiedzę o rodzicielstwie zderzyć z życiem i zastosować ją w praktyce. Bez teorii bardzo trudno odnaleźć się w praktyce; ignorantów uratować mogą ponadprzeciętne zdolności połączone z wybitną intuicją, przy akompaniamencie szczęścia.

Człowiek od najmłodszych lat się uczy. Nauka ta opiera się na wpajaniu zasad, którym po ich opanowaniu nadaje się indywidualnych, charakterystycznych cech. Mówi się o stylu pisania (tzw. charakter pisma), o sposobie chodzenia, o stylu jazdy samochodem albo gry w piłkę. Ludzie na etapie zdobywania nowych umiejętności wszystko robią tak samo.

Nie inaczej jest z fotografią. Najpierw jest nauka podstawowej obsługi aparatu, po niej przychodzi wiedza z zakresu kompozycji zdjęcia, po drodze poznawane są kolejne funkcje sprzętu i na tym wielu ludzi poprzestaje, bazując na zdobytej wiedzy i umiejętnościach starają się nie popełniać błędów. Nazwałbym ich rzemieślnikami, którzy bardziej powielają, niż tworzą.

Ci zaś, którzy odważą się iść dalej, z całą swoją znajomością gotowych receptur starają się tworzyć własne: nie zawsze lepsze, ale zawsze nowe. Na początku ich autorskie dzieła nie zawsze trafiają w gusta, ale sukcesywnie rozwijane i poprawiane stają się coraz lepsze. W ten sposób się tworzy. Dzieło jest niepowtarzalne, oryginalne i związane ze swoim autorem, jak dziecko.

Wkurza mnie, kiedy ludzie niemal mający wypisane na czole „chcę się wybić” starają się kurczowo trzymać zasad. Wkurzają strasznie, bo nie dość, że sami się męczą tkwiąc w sztywnych ramach, to jeszcze zamknięci są na twórczość tych autorów, którzy porzucili konwenanse i szukają własnych receptur. Znając zielony kwadrat, na widok czerwonego będą pytać „co to za figura?”

Kto z dorosłych pisze tak, jak w zeszycie w wąską linię w pierwszych klasach szkoły podstawowej?

Fotografia powinna być subiektywna. Fotograf powinien starać się pokazywać to, co widzi, a nie starać się wypełniać szablon. Fotograf przede wszystkim powinien mieć odwagę przeciwstawić się presji wywoływanej przez szablonowych krytyków. Fotograf nie może uciekać, swoje własne, charakterystyczne „ja” zakopując gdzieś daleko i głęboko. Fotograf musi być sobą, patrzeć swoimi – nie cudzymi – oczyma i fotografować tak, aby zdjęciami pokazać to, co sam zobaczył. Czasem łamiąc granice przyswajalności ranić zmysły odbiorcy i zmuszać go do myślenia.

PS. I tak najgorsi są ślepcy. Oni niczego nie potrafią dostrzec, a jedynie trzymają kierunek i naciskają spust.

Subskrybcja
Powiadom o
guest

1 Komentarz
Wbudowane komentarze zwrotne
Pokaż wszystkie komentarze
Marcin Borkowski

Bardzo ciekawe ujęcie tematu i interesujące podsumowanie. Dałeś mi sporo do myślenia i muszę Ci przyznać rację, że wielu ludzi za bardzo chce robić zdjęcia podobne do innych, zapominając o sobie i tym, że sami powinni kreować swój własny styl, aby ciekawie przedstawiać świat widziany przez szkiełko swojego aparatu.