Wiosenne przesilenie aka przedwiosenne zamulenie

Nie nadaję się do niczego, na nic nie mam ochoty, wszystko jest nudne, bezbarwne, nijakie i wymagające pokazania w innym wymiarze i na innej płaszczyźnie, by wzbudzić moje zainteresowanie. Zima srogo tym razem po dupie dała: nie dość, że mrozu i śniegu naraz tyle, ile przez lata skąpiła, to jeszcze w połowie marca śnieg zalegał. A jak już stopniało, to deszczem i wiatrem przepiździło, tym samym oddalając wizję wygrzewania brzucha w wiosennym słońcu.

Wybitnie brakowało słońca – stąd pewnie ta moja przedwiosenna prawiedeprecha. Na worze fatalnie: pod nogami barwy zgnilizny + psie gówna, na wprost drzewa i krzaczory łyse, a na niebie gruba warstwa chmur skutecznie uniemożliwiająca słońcu przemycenie choćby jednego ciepłego promyczka. Zamulony świat, zamulony obraz, zamulony ja.

Wczoraj już było ładnie. Obudziłem się i słonko świeciło, a na termometrze ulokowanym w wiecznym cieniu widniało 17 stopni Celsjusza. Zajebiście! – pomyślałem – dziś obejdzie się bez zimowej kurtki, w samej bluzie łaził będę. Gdy tylko powziąłem taką decyzję i z szafy wytargałem bluzę z dość grubej bawełny, za oknem znowu zrobiło się ponuro. Gdyby nie temperatura powietrza, gotów byłbym pomyśleć, że to jakiegoś haluna miałem.

Pomysłu z bluzą jednak nie porzuciłem i nie żałuję – fantastyczne uczucie to przejść się lżejszym o kurtkę. Gdy badyle się zazielenią, gówna czworonogów trafi szlag, a co wrażliwsze pary oczu schowają się za ciemnymi szkłami okularów przeciwsłonecznych, ja będę szczęśliwy. Wróci życie, wróci progres i ta fantastyczna aura tworzenia, rozwijania i kształtowania nowego. Bardzo tego brakuje.

Coś już chyba zaczęło pylić, bo z popołudniowego spacerku wracałem z cieknącym nosem coraz poważniej rozważając opcję skręcenia sobie koreczków z higienicznych chusteczek tak, jak to robię na noc podczas choroby. Na szczęście obeszło się bez, jednak przy najbliższej okazji zaopatrzę się w aptece w Alertec – na mnie działa wyśmienicie. Tym razem jednak kupię w tym większym opakowaniu razy kilka, bo te małe opakowania przewidziane są na tydzień – pod warunkiem codziennego łykania wedle zaleceń.

Jutro może wyskoczę w plener potestować obiektyw Helios 44m-4. Dziś – taką mam nadzieję – dostanę nowy adapter 4/3 na M42 z dandelionem (układem elektronicznym pozwalającym korzystać z potwierdzenia ostrości). Ostrzenie Heliosem na pełnym (f/2) lub delikatnie przymkniętym (f/2,8) otworze jest cholernie trudną sztuką. Nie sposób bezbłędnie ustawić ostrości portretując kogoś z daleka; z bliska jeszcze można trafić, jeśli dokładnie widać np. rzęsy, ale z daleka – przesrane. Stąd moja decyzja o zakupie drugiej – tym razem w pełni wypasionej – przejściówki. Już chodzi mi po głowie zakup kolejnego obiektywu z mocowaniem m42. Najbardziej korci mnie Jupiter 9 – zajebisty do portretów, sądząc po samplach dołączanych do opisów aukcji. Niestety, mam pewne wymagania co do stanu obiektywu i pierwszego lepszego nie kupię – no, chyba, że po kilku latach bezskutecznego polowania odpuszczę sobie stan „jak nowy” i kupię egzemplarz z bardziej widocznymi śladami eksploatacji. Ta myśl – myśl o kolejnym świetnym obiektywie – ogromnie mnie nie nakręca i daje powerka, którego bardzo potrzebuję, aby strząsnąć z siebie pozostałości po przyprawach zimy: piachu i soli.

Niedługo święta – o tym fakcie przypominają mi odgłosy trzepaczek. Nienawidzę świąt, ale może uda mi się w tym roku najporządniej wywinąć od żarcia i męczących ciotek. Plan się rodzi, ale szczegółów nie zdradzam. A po świętach kolejny cyrk, którego świadkiem będę – przygotowania do wesela szwagierki. Jaja były, gdy szwagier na drugim końcu żenić się miał, więc wolę nie myśleć, co tu, na miejscu, przyjdzie mi przeżyć. Wesele 29 maja, a tego dnia walczy Sosnowski!!! Będę musiał znaleźć chętnych i telewizor jakiś w weselu, coby z wódeczką i jakimś strogonowem na zęba wymsknąć się na tych kilka bokserskich rund. W zeszłym roku cieszyłem japę, że szwagra ochajtanie nie koliduje z żadną ważną sportową transmisją, to teraz, kurde, mam. Facet, to wiedział kiedy się żenić, a baba to zawsze coś skomplikuje. Yhhh…

Nic to, za parę tygodni sprawdzę, czy zmieszczę swoje dupsko w zeszłoroczny garniak. Niby był asekuracyjnie ciut luźnawy (takim go kupiłem dla swobody robienia zdjęć śwagrowi), ale przez jesień i zimę sporo na wadze przybrałem – w tabelce z moimi wymiarami przybyła kolejna setka, a kolejna też już coraz bliżej. Szczęście to, że po mnie tego nie widać, ale garniaka, w przeciwieństwie do oczu, już tak łatwo nie oszukam :)

Lubię wiosnę, choć alergie dają popalić. Zima była hardkorowa (galeria 1 i galeria 2, podobnie jak lato ją poprzedzające (zalało nas – foto + video). Mam nadzieje, że tegoroczny czerwiec, lipiec i sierpień będą bardziej przyjazne człowiekowi, niż ich imiennicy z roku 2009.

I na koniec jeszcze jedna ciekawostka z okolic mojego prywatnego żywota. Otóż brat mój rodzony kupił sobie kawał fajnego sprzętu do domowego nagrywania rapu. Nie znam dokładnych modeli tych jego nowych zabawek (mikrofon + osprzęt, mikser, karta dźwiękowa na PCI-E, pady na USB), ale coś mi się zdaje, że jak niejeden polski emeryt coś jeszcze na tej swojej muzycznej emeryturce zdziałam. Dwa lata temu dostałem fajny bicik, którego jednak nie wykorzystałem, więc kto wie, kto wie…

Najpierw Szmayger jednak musi dokładnie ten sprzęt dotegować, by nie buczało, tak jak buczy. Poniżej próbka z małego testu sprzętu w środku nocy – żeby ludzi nie pobudzić, było cicho, po nagraniu ścieżki wyglądały, jakby były puste. Niestety, po zwiększeniu głośności o 18 dB wylazło buczenie, którego przyczynę trzeba będzie znaleźć i zlikwidować. Nagranie w stu procentach surowe, bez jakiejkolwiek obróbki – czytałem instrukcję dozowania u dzieci pasty Colodent Max+F dla palaczy :)

Subskrybcja
Powiadom o
guest

12 komentarzy
Wbudowane komentarze zwrotne
Pokaż wszystkie komentarze
Marcin W

Święta prawda. Mnie też już przez tę zimę złapała depresja. Na szczęście od kilku dni słońce pokazuje się coraz częściej :)

SpeX

Też wczoraj rzuciłem jedną warstwę, ale ładna pogoda jest już od paru dni. I w końcu ZIKiT wziął się za [url=]odkurzanie[/url] trawników. Jestem ciekaw czy pety to też zbiera?

Ale dobra trzeba zaopatrzyć się w jakąś lekką kurtkę i wyciągnąć rower z piwny. Jutro masa, więc przydało by się poszukać dziś jakiegoś oświetlenia do roweru.

Jurgi Filodendryta

Ja psychicznie już się przebudziłem, fizycznie trochę gorzej i nie mogę pospacerować tyle, ile bym chciał. A za oknem właśnie słoneczko.

Adam Duma

Ja też nie lubię tego wiosennego przesilenia. Nagle też jasno, słonecznie, anonimowość kapturową się traci (takiego kręćka depresyjnego można złapać, to fakt). Coś mnie też kręci, może faktycznie coś już pyli. Mnie to pylenie tak wpienia, bo się czuje jak taka łamaga, nie-facet. Kurde, najlepszy jest okres jak wiosna, czy lato w pełni. Nikt nie jest chory, tylko ja jak taka sierota 2-znacznie cieknąca. Ale mniejsza o to. Jeszcze gorsza jest alergia na sierść. Tego to już przeżyć nie mogę, bo bym chciał psa, kota, ale co począć? Zainteresowałeś mnie tymi padami na USB. Jak możesz to skrobnij coś więcej.… Czytaj więcej »

szuman

@[b]Marcin W[/b], u mnie ledwie poświeciło drugi dzień, a już dostrzegłem pierwsze oznaki budzenia się przyrody do życia. Ani się obejrzę, a drzewa zasłonią mi horyzont ;) @[b]SpeX[/b], wydaje mi się, że zbiera, ale znając życie w użyciu “na odwal się” zbierze co większe i lżejsze, a drobnica, która gdzieś tam się przyczepiła do podłoża pozostanie na swoim miejscu. @[b]Jurgi[/b] odwrotnie u mnie: fizycznie spoko, a psychika tragicznie ;) @[b]Adam Duma[/b], próbowałeś Alertec? Jeśli nie, to spróbuj – na mnie – cholernego alergika – działa :) Co do padów, to jest to instrument Atari MPD18 – [url=http://www.djshop.pl/k5,studio/i4535,akai,akai-mpd18.html]klik klik[/url]. Super się… Czytaj więcej »

Adam Duma

Alertec’u nie jadłem. Ale spróbuje. Brałem Zyrtec, pomagał, ale mnie okropnie zamula. Co do padów, to bardzo fajnie się prezentują.Duży plus za Akai i cena jest przystępna.

Adam Duma

Aaa, Szuman mam jeszcze takie pytanie. Czy Akai wraz ze sprzętem dostarcza jakaś płytę Cd z pojedynczymi próbkami bębnów, basów, dźwięków w wysokiej jakości? Zawsze mnie to interesowało.

Ditta

ziarnko grochu..aby zminimalizować ryzyko połknięcia.. – prawie jak Abradab i Rapowe Ziarno :D:D:D

szuman

@[b]Adam Duma[/b], mnie nie Zyrtec, ale jeszcze coś innego też zamulało. Alertec przyswajam, dlatego jego się trzymam :)

Jeśli chodzi o pady Akai, to dali jedną płytkę, ale nie zawierała ona ani sampli, ani sterowników, tylko program do konfiguracji kontrolera (czułość przycisków itp.) oraz jakiś manual w pdf.

@[b]Ditta[/b], ;)

Jakub Milczarek

Ja też nie lubię świąt i dlatego uciekam na Węgry! Co więcej jest to wyjazd w 5 osób, w tym z moją Mamą, dla której to będzie prezent urodzinowy :)
Co do leków dla alergików, to ja też zacząłem wczoraj brać Claritine i skończyło się na tym, że w pracy przysypiałem, a po powrocie do domu położyłem się i spałem 10 h – to taki ciekawy efekt uboczny!

Marcin Szumański

Kilka dni temu zdarzyło mi się wspomnieć o tym, że Szmayger wziął i zakupił sobie kilka fajnych gratów do domowego studia. W tym samym wpisie umieściłem plejerka z krótkim moim czytaniem instrukcji stosowania pasty dla palaczy u dzieci – było to moje prób

szuman

@[b]Jakub[/b], mnie tak ścina po Amertilu :) Claritine nie pórbowałem i nie czuję takiej potrzeby, bo Alertec spisuje się doskonale. Irytuje mnie tylko to, że nie mogę go kupować w dużych opakowaniach, bo te – w przeciwieństwie do małych – są wyłącznie na receptę… czemu? Rozumiem, gdyby różniły się zawartością jakiejś substancji, ale dokładnie te same tabletki? Bez sensu. Dobrze, że nie robią mi problemów (choć powinni, bo większa ilość), gdy kupuję po 3 małe opakowania za jednym razem.