Przerywam ciszę :) Gratis słów kilka o Olympusie E-520

Tak cienko już dawno nie było, ale i tak jest lepiej, niż myślałem. Myślałem bowiem, że we wrześniu popełniłem tylko jeden wpis. Zaskoczył mnie widok „trójki” przy miesiącu wrześniu w statystykach mej blogowej płodności. 10 wpisów w lipcu, 3 w sierpniu i tyleż samo we wrześniu – to efekt mojego zapracowania. Praca mnie zjadła. Maksymalnie! Wrzesień zleciał tak, że gdyby nie pewna wesoła otoczka towarzysząca prenumeracie Linux + i jej recenzji, to zapytany o liczbę notek napisanych w pierwszym powakacyjnym miesiącu w ciemno podałbym liczbę „zero”. Ehh…

Świat idzie do przodu, a ja zwykłem komentować co ciekawsze (subiektywnie) wydarzenia tzw. bieżące. Nie było czasu na blogowanie i z tegoż powodu cierpiałem niemiłosiernie. Co rusz miały miejsce jakieś akcje, afery i sensacje, których w przybytku wolnego czasu nie omieszkałbym skomentować, ale… no, nie dało się. Rydwany wydarzeń mijały mnie z łoskotem drewnianych kół, tumany kurzu opadały i choć tętent kobylich kopyt słychać jeszcze było, to ja w zupełnie inny sposób obserwowałem te wszystkie medialne jazdy. Dotąd starałem się w nich uczestniczyć, a teraz stałem z boku – nieprzywykły do tego jak węgorz do skoków na spadochronie. To była lekcja: ostatnia lekcja dystansu do otaczającego mnie świata, o którym mogę czytać i słuchać, ale którego dotknąć nie mogę.

Podejrzewam, że odbije się to na moim pisaniu. Nie wiem jeszcze w jaki dokładnie sposób, ale na pewno. Zacznę regularnie bazgrać, to się dowiem, na ile jest to kolejna mądrość, a na ile ogólne wdupiemanie.

Cieszę się. Zajebiście się cieszę, bo twórcza praca i świadomość bycia niezastąpionym to jest to, czego mi brakowało. Moje sprawy odeszły na dalszy plan: może przyjeleniłem, ale poświęciłem się pomocy narzeczonej swej w rozkręcaniu jej firmy. Początki są trudne i wszystko jasne :) Mogłem sobie pozwolić na porzucenie swojego pracowania, bo już wcześniej zrobiłem se zaplecze finansowe na tyle, aby luksus niepracowania przez tyle i tyle był jedynie kwestią szybkiej decyzji.

Fotografia, to podstępna suka, która wabi i kusi aż do momentu, kiedy wpadniesz. Zawsze lubiłem zdjęcia, ale nigdy na poważnie nie brałem pod uwagę tego, że mógłbym się tym zając na poważnie. Kupiłem sobie fajną małpkę z rozbudowanym manualem i mogłem się bawić. Było super, aż zdałem sobie sprawę, że chcę lustrzankę. Mam lustrzankę – sprzęt, który miał mi zagwarantować na bardzo długo zabawę w odkrywanie białych plam na mapie fotografii cyfrowej. Tak było w istocie, ale już po dwóch miesiącach zacząłem kupować zabawki, o których pół roku temu nawet nie wiedziałem. To jednak nic, bo… chcę nowy aparat! Marzę o pełnoklatkowej, szybkiej reporterskiej bestii! Nikon D3 albo Canon 5d Mark II… A do tego obiektywy… i lampy… czemu to takie drogie? I czemu wpakowałem się w system Olympusa? No tak, bo zajebiste kitowe szkła i niespotykana w tej półce cenowej jakość wykonania i funkcjonalność. No tak, do nauki jak ulał. Tylko czemu to ma taką chujową matrycę? Szumi niewiele mniej od kompaktów, a sensor olympusoweskiego systemu 4/3 nigdy nie będzie większy, bo 4/3 to… długość przekątnej matrycy (4/3 cala), a nie proporcje boków obrazu, jak wcześniej sądziłem. Dobrze, że chociaż zaprzestali upychania w każdym kolejnym modelu większej ilości pixeli, bo już i tak jest ich za dużo. Olympus E-520 – fajny sprzęt, ale do ISO400. Wyższe czułości są paskudne i niegodne lustrzanki.

No, ale nie ma systemu idealnego i każdy jakąś bolączkę musi mieć – Olympus ma malutki, szumiący sensor LiveMOS. Ktoś mówił, że za tę samą kasę mógłbym mieć Canona 1000d, Nikona d60, Telewizor Alpha 300/350 lub Pentaxa k-m bądź k200. Żadnego z tych pstrykadeł bym nie chciał: dwa pierwsze, to ochłapy rzucone przez wielkich na najniższą półkę + kiepskie kity. Trzeciego nie skomentuję, a co do czwartego, to wolałbym dołożyć i kupić K20. Ba, dość poważnie ten pomysł rozważałem, ale „na dzień dobry” taka pucha? Przecież ja tylko chciałem pstrykać, nierzadko z własnymi ustawieniami. Pentax też ma niezłe szkła, ale firma i jej polityka marketingowa zaczyna się szmacić. Jak kiedyś Pentax był rarytasem, tak teraz robi zabawki i daje się klonować Samsungowi.

Ale póki co: ciul z innymi aparatami. Obecnie mam Olka i z jego RAW-ów via RawTherapee sporo można wycisnąć – czasami z nie dających się usunąć szumów czyniąc spory atut :) Otóż Olympus daje bardzo ładne ziarno, które w RawTherapee można pozbawić kolorów, a to w efekcie wygląda naprawdę ładne :)

Szumy Olympus E 520
Fragment kadru zapisanego w RAW – skala 1:1. ISO 800 i od lewej: oryginalny szum, szum czarno-biały i przykładowe odszumienie za pomocą RawTherapee.

Dla ciekawskich ustawienia suwaków w tym programie:
odszumianie iluminacji: Promień 1,8 / tolerancja krawędzi 10k
odszumianie kolorów: Promień 5,0

Tyle w tym wpisie. Szczerze napisawszy, chciałem się tylko przywitać i zakomunikować, że żyję i pamiętam o blogu, lecz cśo innego pochłania mnie i mój czas :) Zaglądajcie tu czasem, bo sądzę, że od teraz będzie mnie już tylko przybywać :)

Subskrybcja
Powiadom o
guest

5 komentarzy
Wbudowane komentarze zwrotne
Pokaż wszystkie komentarze
przemo

Człowiek zajęty jest nawet kiedy nie pracuje – samo życie :)
To ciekawe, bo u mnie jest teraz podobnie. Czeka mnie praca licencjacka w tym roku więc zwalniam tempo zawodowe. Ostatnie miesiące przepracowałem ostro, tak jak ty zrobiłem małe zaplecze finansowe i też pozwalam sobie na luksus niepracowania przez jakiś czas (nie licząc jakiś zdalnych zleceń których mam zamiar poszukać żeby zupełnie nie popaść w marazm i lenistwo :)).

Z tą firmą to fajnie że wspierasz dziewczynę bo własna działalność to najlepsza opcja w obecnej sytuacji. Też nie zamierzam prędko wracać na etat – to ostateczność.

Najlepszego życzę!

Aneczka

A ja nadal nie wiem co mi sugerowało już od LO, żeby kupić olimpusa, bo jakoś inne firmy mi się po prostu nie podobały a nie miałam pojęcia dlaczego – czysta INTUICJA :) POZDRAWIAM

lavinka

Olympusy zawsze ceniłam za dobre odwzorowanie kolrów a to cenię sobie wfoto najbardziej. szumy…. no tak, szumy. Wybaczam. Może kiedyś rzucę się na lustrzankę, póki co obiecuję sobie powrót do analogowego Zenia ;)

Yagbu

Pewnie, że będę zaglądał! Ciesz się, że nie miałeś tak długiej przerwy jak ja ;). Po tamtej naprawdę było ciężko powrócić, a skutki są widoczne do teraz :P. Ale cóż, nic tylko brać się za pisanie.

szuman

@[b]Przemo[/b], a ja chyba jednak nieco przyrdzewiałem… a, i wzajemnie! :) @[b]Aneczka[/b], to jeszcze jakiegoś bodźca trzeba, byś wreszcie tego Olka kupiła ;) a co do intuicji, to kobiety tylko tak tłumaczą, by odwrócić uwagę od własnej sieci zwiadowczej ;) @[b]Lavinka[/b], no, kolorki naprawdę przyzwoicie (w tej kwestii imo najsłabsze są magnetowidy), ale szumy… szumów, moja droga, nie przeboleję, bo o ile zaszumione na ISO-800/ISO1600 zdjęcie zmniejszone do 800×600 da się jeszcze oglądać, to w większych rozmiarach jest paskudnie spaskudzone, bez detali itd. itd. Cierpię z tego powodu, ale mój kolejny aparat takowej ułomności posiadał nie będzie :) @[b]Yagbu[/b], a… Czytaj więcej »